Zarządzanie Czasem – Najlepsze Narzędzie

Dzisiaj poznasz moim zdaniem najlepsze narzędzie do zarządzania sobą w czasie. Samo stosowanie tylko jego jest w stanie dać Ci przynajmniej dodatkową godzinę czasu dziennie.

Zapraszam do krótkiej prezentacji.

Ostatnio w komentarzu pojawiła się prośba, abym do każdej prezentacji dawał również transkrypcję PDF dla osób, które nie chcą oglądać, a jedynie przeczytać treść prezentacji. Postaram się tak robić. Oto ona.

Zobacz też następną prezentację, gdzie mówię więcej o moim systemie planowania:

Czasowy Czarodziej – Jak Wyczarować Dodatkowe 2 Godziny Każdego Dnia

Znalazłeś w tym wartość?

Podziel się i pomóż innym także znaleźć ten materiał:

Zobacz również:
Komentarze (36):
  1. magda pisze:

    Masz rację ,to jest świetna metoda. Ja, metodę planowania następnego dnia wykorzystuję ale nie codziennie.Po tej prezentacji postaram się planować codziennie na pewno zaoszczędzę trochę czasu.Pozdrawiam i dziękuję.

    • Damian Redmer pisze:

      Gorąco to polecam.
      Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam 😉

  2. Dominik pisze:

    Sprawdziłem to w działaniu – jest skuteczne.Nie wiem ile mi to czasu oszczędza ale wiem ze całkiem sporo i duzo mniej nerwów.
    Czasem to robię (2x w tyg?) ale chciałbym częściej.
    Jak przejsc od czasem do wystarczająco często?

    • Damian Redmer pisze:

      Są 2 rzeczy, których potrzeba, aby planować codziennie i robić to z przyjemnością i niemal automatycznie (jak mycie zębów):
      1) Musisz mieć odpowiedni system planowania, który będziesz w stanie powtarzać każdego dnia.
      2) Musisz wyrobić sobie nawyk codziennego stosowania tego systemu, o (w miarę możliwości) stałej porze.
      Wyrabianie nawyków to temat rzeka bo mocno łączy się z dziedziną motywacji i samodyscypliny. Na pewno poświęcę temu tematowi jeszcze wieeeele miejsca na tym blogu bo uważam, że jest strasznie ważny.
      Póki co, pozwól, że odeślę Ciebie do Czasowego Czarodzieja, gdzie opisuję właśnie cały system planowania czasu oraz stosunkowo prosty sposób na wyrobienie w sobie nawyku właśnie codziennego planowania (ja z niego korzystałem i wyszło super ;)).

  3. Paweł pisze:

    ale co jeśli wczoraj zaplanowałeś sobie dzień, a dziś ten plan jest dla ciebie „ciężki”, zmusza cię na siłę do robienia tego, choć wolałbyś mieć już inny plan.
    np.zaplanowałeś sobie wczoraj że przez 2h będziesz się uczył dziś matmy, a dziś taką masz ochotę na to że ja pierdziu.No niby trzeba się zmusić-tak mówi dyscyplina, ale robienie czegoś na siłę, wbrew sobie na dobre nikomu nie wyszło. Myślę że zaplanowanie dnia zamyka horyzonty. zostajesz uwięziony w klatce!, i sam sobie ten los na dzień następny przygotowałeś! dzień to musi być, rozumiesz! niewyczerpalne źródło inspiracji, kreatywności, sukcesów ale i wolności! :-)nieskończony mega splendor chęci i optymizmu:-). Doprowadź się do stanu w którym wstając rano klaśniesz w ręce i powiesz że CHCESZ zrobić dziś wszystko!( wszystko czego potrzebujesz do swojego sukcesu) , mimo że wczoraj niczego nie planowałeś:-). takie jest moje spojrzenie na sprawę, ale ty mi je dałeś. Tak czuje się od piątku, a moja doza zadowolenia z życia nie stygnie. No to tyle , nara ziomek:-). Lece się uczyć fizy, bo ochota mnie rozpiera:-). Pokój!

    • Damian Redmer pisze:

      Przede wszystkim cieszę się, że rozpiera Ciebie ochota do nauki 😉
      Tak jest na pewno sporo racji w tym co piszesz, tylko jak wiele celów można osiągnąć robiąc coś tylko wtedy kiedy Ci się chce i masz na to ochotę.
      Osobiście np. uwielbiam tworzyć treści na tego bloga, ale jest też wiele technicznych rzeczy, których musiałem się uczyć i od czasu do czasu wykonywać.
      Gdybym zdawał się tylko na swój entuzjazm to skończyłbym pewnie z masą prezentacji na swoim dysku, a nie miałbym żadnego bloga bo nie kręci mnie grzebanie w php, htmlu, css i javascripcie.
      Myślę, że tak jest niestety ze wszystkim. W długim okresie entuzjazm nie wystarcza do osiągnięcia celu. Osobiście nie znam ANI JEDNEJ osoby, która osiągnęła jakikolwiek większy cel robiąc wszystko tylko wtedy kiedy miała na to ochotę.
      Ale kończąc tą naszą wymianę zdań. Jest tak naprawdę 3 rozwiązanie, które od niedawna stosuję. Możesz planować dokładnie każdy swój dzień i przeprogramować wcześniej swój umysł, tak aby dosłownie POKOCHAŁ realizowanie tego planu.
      W takim wypadku robisz jednocześnie to co chcesz i to co powinieneś robić.
      Pokój! 😉

      • Faktycznie, idealny moment przychodzi wtedy kiedy kładać się spać ma się już w głowie poranek i gorące pragnienie wstać, by wykonywać dalej klocki ułożone w planie.
        Bez planowania można obierać ziemniaki 🙂
        Tylko też trzeba uważać żeby nie przegiąć w drugą stronę.
        Czasem się czułem dosłownie jak maszyna pędząca do przodu mając świadomość ile robię i kończę rzeczy w ciągu dnia.
        Zauważyłem po sobie, że kiedy się zasuwa non stop przez kilka miesięcy, czy czasem tygodni – przychodzi czasem niezbyt przyjemny moment. Człowiek budzi się rano i zamiast entuzjazmu do planu jest niechęć. To znak, że zdecydowanie trzeba na chwilę odpuścić, zrobić sobie przerwę i zupełnie odciąć od wszystkiego.

  4. Justyna pisze:

    Mam takie pytanie… Czy nie czujesz się trochę ograniczony (ograniczany) przez takie planowanie?

  5. Damian Redmer pisze:

    Słuszne pytanie. Nawet w Czasowym Czarodzieju poświęciłem mu trochę miejsca, bo faktycznie pojawia się taka myśl przy perspektywie planowania każdego dnia.
    Ciężko to wyjaśnić w kilku zdaniach. Powiem tak: planuję swój każdy dzień od prawie 2 lat i okazyjnie mi się zdarza tego nie robić. Mam więc pełne porównanie: wiem jak się czuję kiedy mam wszystko zaplanowane, i jak się czuję kiedy dzień mija mi spontanicznie.
    I wiesz co? Różnica jest OGROMNA. Naprawdę dużo lepiej funkcjonuję, czuję się i mam więcej energii kiedy mam zaplanowany dzień. Wydaje mi się, że nasz organizm po prostu uwielbia zorganizowanie. Bardzo szybko łapie nowe zwyczaje i całkowicie się do nich dostosowuje żeby funkcjonować lepiej.
    Kiedy każdy dzień mija inaczej, to organizm nie ma się do czego przystosowywać.
    To tak jak z jedzeniem o stałej porze. Jeśli jadasz jakiś posiłek o względnie stałej porze, to z czasem Twój żołądek z zacznie się automatycznie przygotowywać do posiłku jeszcze zanim nawet do niego siądziesz. To dlatego, żebyś strawiła wszystko szybciej, lepiej i uzyskała więcej energii.
    Z kolei kiedy jada się o nieregularnych porach, to zapycha się żołądek, który nie miał czasu się przygotować i to jedzenie dużo wolniej się trawi, zalega, powstają zgagi i cała masa innych nieprzyjemności.
    Podsumowując: czy planowanie ogranicza? Tak. Czy sprawia, że czujesz się lepiej, zdrowiej, masz więcej energii i pracujesz wydajniej? Myślę, że tak. Dla mnie ta drobna utrata spontaniczności to bardzo mała cena za te wszystkie korzyści i duuuużo lepsze samopoczucie w ciągu dnia.
    Polecam jednak po prostu spróbować.Moim zdaniem jak będziesz przez 30 dni z rzędu planowała każdy swój następny dzień, a potem przestaniesz… to do tego wrócisz. Ja tak miałem. Poczujesz wtedy taki spadek wydajności, że czym prędzej wrócisz do planowania.
    Ale się rozpisałem 😉
    Pozdrawiam

  6. Justyna pisze:

    hmm… chyba mnie przekonałeś ;d

  7. Damian Redmer pisze:

    🙂

  8. Adam pisze:

    Witaj Damian.
    Nie mogę się doczekać nagrania z Twoim prywatnym systemem zarządzania, który preferujesz przez niecałe 2 lata ;>
    Mógłbym wiedzieć, kiedy mniej więcej pojawi się nagranie? Jeśli możesz, odwołuj się do masy przykładów 🙂
    Dziękuję i pozdrawiam

    • Damian Redmer pisze:

      Stworzyłem na ten temat kurs internetowy Czasowy Czarodziej – tam dokładnie pokazuję cały ten system i nie tylko ;).
      Kurs przez tydzień był w sprzedaży. W tej chwili jest zamknięty, bo zbieram opinie od osób, które się na niego zapisały. Niedługo powinien być ponownie dostępny w sprzedaży. Wtedy na pewno pojawi się na tym blogu w widocznym miejscu.
      Również pozdrawiam 🙂

  9. tom pisze:

    jak mam sie zmotywować tekstem uda mi się to w „jakiś magiczny niewyjaśniony sposób” ? wielu z nas jest pragmatykami/intelektualistami/analitykami – musimy wiedzieć jak to działa żeby w to uwierzyć, a takie pieprzenie kotka za pomocą młotka nic nie wnosi

    • Damian Redmer pisze:

      Chętnie wyjaśnię tylko… jakim tekstem? Ta prezentacja nie dotyczyła motywacji…
      Poza tym ludzie na całym świecie motywują się czytając odpowiednie książki, więc można motywować się tekstem 😉

  10. Paweł pisze:

    Kolego zainwestuj swój zaoszczędzony czas w logopedę. Nie mam zamiaru szydzić z tego o czym mówisz, ale widać tu brak przygotowania od strony narracyjnej, co mnie osobiście irytuje. Mówisz o wspaniałych technikach, generalnie interesujących, a podczas wypowiedzi wychodzą braki w przygotowaniu do prezentacji. Coś u chyba nie gra…

    • Anna Urban pisze:

      Nie powstałoby wiele ciekawych materiałów, gdyby ich przedstawienie zależało od zdolności „narracyjnych”. Być może jestem zbyt mało „inteligenta”, bo dla mnie to nie przeszkadzało. Zrozumiałam z treści to co najważniejsze i potrafiłam zastosować. A przecież o to chodziło, a może nie? A może „sztuka” jest ważniejsza od treści? Pewnie, że ideałem byłoby „idealne” połączenie jednego z drugim, ale już wiele lat temu przestałam wierzyć w to, że ideały istnieją 🙂

    • Damian Redmer pisze:

      Cóż… to prawda – nie przygotowywałem się od strony narracyjnej. Nigdy nie byłem u logopedy, a ostatni konkurs recytatorski wygrałem w podstawówce ;).
      Widać mam zaległości na tym polu dlatego nie udzielam lekcji mowy 😉
      Za to w kilku innych sprawach idzie mi całkiem nieźle i to nimi chciałem się dzielić na tym blogu. To chyba nic złego, prawda?

  11. Paweł pisze:

    Witam ponownie. Fajnie że odpisałeś. Pewnie, że nie zawsze forma jest ważniejsza od treści. Tak jak powiedziałem wcześniej, treść naprawdę fajna, a forma formą. Chciałem tylko przekazać własne spostrzeżenia i tyle. Nie krytykuje, bo najłatwiej to robić z fotela zza kompa, nieprawdaż? 🙂
    Pozdrawiam!

  12. Adam Biesik pisze:

    Witam,
    Jestem po lekturze, właśnie marnuję czas na dodanie tego komentarza. 😉
    Mam nadzieję, że system sprawdzi się w moim przypadku.
    Jutro realizacja techniczna, a później już stosowanie się do rad
    i efektywne zarządzanie czasem.
    Pozdrawiam!

    • Damian Redmer pisze:

      Haha… jeśli Ci to nie będzie przeszkadzało, to możesz śmiało zmarnować jeszcze garstkę czasu na dodanie kolejnego komentarza, jak Ci poszło 😉
      Pozdrawiam i trzymam kciuki za efekty

  13. Wojtek pisze:

    To jest tak banalne, że chyba nigdy bym na to nie wpadł 😀
    Planuje jutrzejszy dzień i czekam na efekty 🙂

  14. Tą prezentacje zobaczyłem po raz pierwszy około rok temu. Od razu zabrałem się do pracy. Na początek wypisałem po prostu kilka najważniejszych zadań na kartce (na zwykłej kartce, nie w żadnym notatniku). Efekty były widoczne, co mnie dosyć mocno zmotywowało.
    Oczywiście przez ten rok dopracowałem już swoją technikę planowania (którą zresztą ciągle dopracowuję), ale potwierdzam to co mówiłeś w prezentacji – liczy się to, żeby mieć jakikolwiek plan. Samo posiadanie planu (nawet słabego) sprawia, że osiągamy więcej.
    Ja dzięki planowaniu, dzięki tej prezentacji popchnąłem swoje życie w kierunku zmian. Plan dnia naprawdę mocno pomaga w działaniu.
    Pozdrawiam

  15. Ania pisze:

    Próbuję stosować tą metodę, jednak nie zawsze jest to skuteczne.
    Bardzo często plany się zmieniają. Odwołany wykład, zaspanie na zajęcia, niespodziewana wizyta znajomych…
    Poza tym planowanie czasu często się wiąże z MEGA zapałem do działania. I w takim planie umieszczam zajęcia na uczelni, naukę angielskiego, czytanie książki i masę rzeczy wymagających wkładu.
    Natomiast mało jest tam zajęć regeneracyjnych, które są powszechnie używane za marnowanie czasu i których mieliśmy się pozbyć oszczędzając czas na realizację tego, co dla nas najważniejsze.
    Jak zoptymalizowac plan dnia, jakie rozrywki można w nich umieścić, a jakich się wystrzegać, by nie być przeciętniakiem spędzającym całe popołudnia przed telewizorem?
    Pozdrawiam,
    Ania
    PS. Dość późno zainteresowałam się blogiem. Jest świetny!
    Ciężko na raz wszystko zastosować, dlatego chce stopniowo wprowadzać te zmiany w moje życie.
    Życzę sukcesów, wytrwałość w tej działalności, bo to naprawdę może pomóc wielu osobom. Dziękuję w imieniu swoim i zapewne wielu innych fanów Rozwojowca 🙂

  16. Marta pisze:

    Bardzo interesujący blog – gratuluję z całego serducha i dziękuję 🙂
    Co do tej prezentacji, chciałam się podzielić moim przykładem. System planowania dnia stosujemy w pracy, dostaliśmy kalendarze (z nadukowanym nazwiskiem właściciela heh) typu każdy dzień rozpisany na godziny. I, co mnie na początku strasznie irytowało, codziennie rano (codziennie!) spotykamy się z kierownikiem wyczytując co mamy na ten dzień zaplanowany oraz rozliczając wykonanie zadań z dnia poprzedniego. Po etapie buntu rodzącego myśli w stylu „co za marnowanie czasu” przyzwyczailiśmy się do tego i w chwili obecnej po prostu nie wyobrażam sobie pracy bez tego porannego „rytuału”. Szczerze polecam!!!

  17. Dariusz pisze:

    Dzięki Damian!
    PS. Kiedy jest święto lasu?
    🙂
    Pozdro do napisania!

  18. Michał pisze:

    Na sprzedaży też widać, że się znasz 😛
    „Czasowy Czarodziej” zareklamowany w bardzo profesjonalny sposób.
    Ale w sumie, myślę, że warto skorzystać 😉

  19. Wojtek pisze:

    Gratulacje Damian!
    Bardzo ważna prezentacja. Osobiście dopiero zaczynam planować. Nie wychodzi mi to na razie zbyt dobrze, ani też nie zawsze się wywiązuję z założeń w planie. Niemniej jednak traktuję to jako umiejętność i potrzeba czasu, aby nauczyć się planować dzień. Podejrzewam, że te problemy wiążą się też z małą świadomością samego siebie. Jeśli nie wiem co tak naprawdę mnie pasjonuje, jakie są priorytety, jak należy się koncentrować, to nie jestem w stanie dobrze planować moich działań. Także planowania też trzeba się uczyć.
    Tutaj mam jedno pytanie do Ciebie, Damian:
    Czy plan Twojego dnia uwzględnia tylko największe priorytety i cele na dany dzień? Czy opracowujesz to bardziej szczegółowo? Zastanawia mnie, co przyniesie lepszy skutek. Z drugiej strony jak będę pisał w planie czynności rutynowe typu mycie zębów, to zwariuję po 3 dniach pisania planu dnia 🙂
    Pozdrawiam serdecznie!

    • Damian Redmer pisze:

      Planuję bardziej szczegółowo – planuję o której godzinie co mam robić. Ale drobne czynności typu np. mycie zębów zbieram w grupy (które planuję), więc nie piszę w swoim terminarzu „mycie zębów”, tylko „poranek” i on zawiera w sobie poranną toaletę, gimnastykę, ubranie się i szereg innych czynności. I godziny „poranka” planuję.

  20. Wojtek pisze:

    Hej,
    Dzięki za wskazówkę. Rozumiem, że na początku też zdarzało Ci się nie realizowć całego planu? Natomiast w miarę pisania planów dnia, realizowałeś coraz więcej punktów, aż w pewnym momencie zrobiłeś wszystko. Czy tak to wyglądąło u Ciebie?
    Pozdrawiam!

    • Damian Redmer pisze:

      Dokładnie tak. Pisanie planu (może poza początkowym kopem) prawie zawsze przez pierwsze okresy wiąże się z tym, że go w całości nie zrealizujesz. To normalne 😉

  21. Liza pisze:

    Napisanie planu to jedno, a wypełnienie go to drugie. Od jakichś 3-4 lat planuję mniej lub bardziej dokładnie większość swoich dni, ale jak już budzę się rano, to czasem okazuje się, że zwyczajnie mi się nie chce. Zwykle dzieje się tak wtedy, gdy do zrobienia jest mało, to co mam zrobić nie sprawia mi wielkiej przyjemności albo satysfakcji, a deadline’y nie gonią. Czas się spiąć w sobie i znaleźć nowy system, bo dłużej tak nie można 😉
    Dzięki za źródło, wydaje się być świetną pracą, zaraz zabieram się za czytanie!

  22. Beata pisze:

    Hej. Bardzo mi sie podoba calosc bloga. Gratulacje. Planuje swoje dni juz od kilku lat, nie potrafie okreslic od kiedy. Jednak ciagle natrafiam na pewien… blad? przeszkode? Otorz nie planuje czasu na odpoczynek, relax czy przyjemnosci. Albo inaczej… Nawet jak uda mi sie je zaplanowac to i tak poswiecm ten czas na cos, w mojej opinii, konstruktywnego. Jednak… Po dosc krotkim czasie, i niestety dosc czesto, ogarnia mnie zmeczenie czy wrecz oslabienie organizmu dopominajacego sie odpoczynku. Niby to smieszne… Wiem o tym od dosc dawna a jednak uparcie robie planuje w sposob, przyznaje sie wlasnie przed soba, nieefektywny.
    Czas na zmiany.
    Dzieki za prezentacje Damian.

  23. Werra297 pisze:

    Dziewczyny odchudzanie proponuje zaczac od motywacji, jak potrzebujecie cos na motywacje, wpiszcie sobie w goglu: odchudzanie przed i po by sasetka

  24. Mateusz pisze:

    Świetna metoda, z której korzystam od kilku lat. Rzeczywiście pomaga zaoszczędzić sporo czasu i daje poczucie spokoju, które wynika z zaplanowania sobie zadań na kolejny dzień. Metoda prosta i skuteczna, tylko pytanie ile osób ją stosuje w praktyce?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *