Szczęściarze vs pechowcy – co pokazała analiza [PRAWDZIWE prawo przyciągania]

Dzisiaj praktyka – jak stać się największym farciarzem, jakiego znasz?
Zapraszam do prezentacji 🙂

Do wykorzystania od razu.


Tutaj drugi test:


A po wyniki i przepis na farta zapraszam do drugiej części prezentacji:

Gdyby wspomniana książka z badaniami na temat szczęściarzy i pechowców Cię interesowała, to:

A gdybyś chciał dowiedzieć się jak możliwie najszybciej i najskuteczniej wyrabiać nowe nawyki (żeby np. ułatwić i przyspieszyć tworzenie mentalnego „nawyku szczęścia” wspomnianego w prezentacji), to tutaj jest cała wiedza, jaką udało mi się zgromadzić na ten temat.

Znalazłeś w tym wartość?

Podziel się i pomóż innym także znaleźć ten materiał:

Zobacz również:
Komentarze (111):
  1. Johny pisze:

    Frane Selak – największy szczęściarz na świecie, uczestniczył w dziesiątkach katastrof i ze wszystkich wychodził bez poważniejszych obrażeń.
    W katastrofie lotniczej – rozwaliło samolot na pół, wszyscy zginęli a on …
    spadł na stóg siana i praktycznie nic mu się nie stało.

    • Franek pisze:

      Ciekawe nazywam się DOKŁADNIE tak samo, tylko jakby z literówką:)

  2. martyna pisze:

    hahaha.. dobre. 😀 zauważyłam coś ciemnego, ale wydawało mi się, że po prostu oni jakoś bardziej się ścisnęli ale że był tam goryl to bym w życiu nie wpadła. 😀
    Prezentacja jak zwykle bardzo ciekawa. Wpadłam na to sama już jakiś czas temu, bo zauważyłam, że nie nazywam siebie ani „szczęściarą” ani „pechowcem”, tylko robię to w zależności od sytuacji. Najczęściej na przykładach szkoły. Dostaję 4 ze sprawdzianu od którego dużo zależy mimo, że nic się nie uczyłam – yeeaah! ja to mam więcej szczęścia niż rozumu! Zostaję wywołana do odpowiedzi i znam odpowiedzi na pytania które zostały zadane poprzedniej pytanej osobie a tych o które pyta się mnie nie – ehh.. co za pech, biednemu zawsze wiatr w oczy.
    Generalnie zauważyłam, że dużo zależy od tego jak przewiduję koniec tej sytuacji. Jeśli układa się po mojej myśli – fart, jeśli nie – pech.
    Fajnie, że pokazała się ta prezentacja bo potwierdziła moje przypuszczenia i już nie mogę się doczekać kolejnych. 🙂

  3. martyna pisze:

    Ojej, zgubiłam coś w środku zdania: Wpadłam na to sama już jakiś czas temu, bo zauważyłam, że nie nazywam siebie ani „szczęściarą” ani „pechowcem” przez cały czas, tylko robię to w zależności od sytuacji.

  4. Mick pisze:

    Aż skomentuję – Dzięki Damian!
    … I książek pare o tym czytałem, i staram się jak mogę żeby tak właśnie widzieć świat, – nie wychodziło ( wiesz, zawsze jest „coś” co tak wyraźnie rysuje się na czarno).
    Ale dzięki Tobie – tak jakby ktoś przełączył w Głowie taki mały przełącznik, albo jakby ktoś wcisnął ENTER i odpalił ten program 🙂 !
    Dziękuję Ci za to niezmiernie – i niech więc ten program chodzi sobie w głowie przez cały czas – jestem „ZA”!
    Pozdrawiam Mick.

    • Damian Redmer pisze:

      Cieszę się, że teraz się udało 🙂

    • dz_ pisze:

      Hej kolego!!
      Skoro szukasz materiałów, odnośnie tego tematu to gorąco polecam „Świat bez marudzenia” jest to książka, która uratowała mi życie i to nie w przenośni. Zachęcam do przeczytania, a następnie do czerpania mnóstwa frajdy z każdego dnia ;))
      Pozdrawiam,

  5. łukasz pisze:

    świetne

  6. Alicja pisze:

    Świetne prezentację 😉 Zaraz przypomniała mi się mój ulubiony film „Jestem na Tak” („Yes Man”). Tak wiele zależy, tylko i wyłącznie od naszego podejścia 😉 Dziękuję Damianie 😉

  7. Marcin pisze:

    „W każdej sytuacji dziękujcie!” – piękne słowa.

  8. aga pisze:

    Fantastyczny filmik. Masz niesamowita umiejętność przekazywania swoich poglądów w sposób jasny i czytelny – niemal oczywisty. Ja osobiście wielokrotnie probowalam przekonac kilkoro znajomych do tego,ze to wlasnie sposób postrzegania rzeczywistości w największym stopniu kreuje ich codziennosc… Niestety z marnym skutkiem. Myślę jednak,ze po obejrzeniu Twojej prezentacji nikt nie będzie w stanie z cala stanowczością zaprzeczyć temu, o czym mówisz. Gratulacje! Ucze sie od Ciebie sztuki perswazji i skutecznego przekazywania wiedzy 🙂

    • Damian Redmer pisze:

      Dziękuję 🙂

  9. Offka pisze:

    Problem z oceną pojawiłby się, gdyby Agnes straciła na trwałe zdrowie w tych wypadkach. Dla mnie tu tkwi jedyny prawdziwy problem pecha lub szczęścia, w rezultatach, które mogą być trwałe lub nie.
    Wszystkie sytuacje, które były w testach są dla mnie właściwie zerowe.

    • ella pisze:

      Można uważać się za pechowca lub szczęściarza, ale życie to nauka i doświadczanie, a to co nas spotyka, uczy nas mądrości, odwagi i refleksu- tych 3 rzeczy które pozwalają nam umiejętnie odnaleźć się w danej (napotykanej) sytuacji. To jak gra, którą przejdziesz dopiero, jak pojmiesz jej reguły);

  10. Aga pisze:

    Gratuluje odwagi. Warto to mówić, by nikt nas nie naciągał na „super skuteczne” teorie. Nieco się jednak obawiam, że nie wszyscy Ci uwierzą, Myślenie magiczne może być takie fajne.

  11. Kamil pisze:

    Damianie, co do książki- świetna pozycja, wręcz obowiązkowa na półce, tylko czy zgadzasz się z tym że od życia należy oczekiwać że zdarzy się najlepsze, ja z doświadczenia wiem że jest na odwrót, jeżeli oczekuję gorszego to zdarzają mi się lepsze rzeczy, co sądzisz?

    • Damian Redmer pisze:

      Za 2 prezentacje będzie o tym, więc poproszę Cię o trochę cierpliwości 🙂

  12. Kamil pisze:

    Badania, które przedstawiłeś ostatnio, nie mają nic wspólnego z sekretem. To tylko było sprawdzanie wpływu myśli, a sekret to nie myśli, ale uczucia. W filmie ”sekret”, czy książce jest poświęcona dość spora część materiału na omówienie opóźnienia w przyciąganiu. Było również o tym, że bez uczuć wizualizacja nie ma mocy. Jeśli bez opóźnienia i uczuć udowodniono wpływ myśli na materię, to oznacza, że człowiek ma naprawdę ogromną moc przyciągania. Osobiście wolę wierzyć w wersję Rhondy, ponieważ czuję się znacznie lepiej wierząc, że wspiera mnie tak wielka siła. Taktyka się sprawdza: okazuję miłość, wdzięczność, wizualizuję, a świat na prawdę mi sprzyja

    • Damian Redmer pisze:

      Kamilu każdy z nas wierzy w co chce i absolutnie nie narzucam Ci moich poglądów, ani nawet ich jakoś nie eksponuję. Jedynie przedstawiam informacje, do których się dokopałem. A co z nimi zrobisz, to Twój wybór.

    • Arina pisze:

      Zgadzam się z Tobą Kamil. Mam całkiem sporo pozytywnych doświadczeń idąc tą drogą. Poleganie na świecie zewnętrznym prowadziło mnie po równi pochyłej, bez względu „na”.
      Wg mnie, tzw naukowe doświadczenia są zaledwie czubkiem góry lodowej, badaniem jedynie świata zewnętrznego, gdyż jak się zdaje pomijana jest tu cała potężna podświadomość i jej kluczowe znaczenie dla tego, czego doświadczamy.
      Co z tego, że mogłabym zaliczyć się to grona szczęściarzy, skoro moje życie tak naprawdę było pasmem niepowodzeń.
      Nie o to chodzi w życiu żeby cieszyć się, że nadal się jest żywym, ale żeby nauczyć się spełniać swoje marzenia i być NAPRAWDĘ szczęśliwym, zamiast otrząsać się co jakiś czas z wielkiego przerażenia i mówić sobie z radością: – O! mogło być gorzej.
      Zamiast tego należy raczej zadać sobie pytanie: – Dlaczego wciąż doświadczam takich rzeczy? – a tu już mamy do czynienia z zawartością podświadomości, która automatycznie, bez naszego świadomego chcenia lub niechcenia wpływa na jakość naszego życia.
      Pozdro dla Wszystkich!

      • Samanta pisze:

        Macie rację. Co mi w tej prezentacji się nie podobało? Dziękujcie za wszystko. No i Agnes dziękowała, przyciągając więcej wypadków. Dziękujmy MĄDRZE, nie za wszystko. Wdzięczność to wspaniała rzecz 🙂

    • Mariusz pisze:

      Kamilu, to co piszesz o „opóźnianiu przyciągania” to zwykłe usprawiedliwianie się promotorów „Sekretu”.Tak samo z zaangażowanie uczyć – jeżeli coś nie dział to będzie twoja wina bo np. za słabo angażujesz się uczuciowo i nie ma dyskusji.

      • violino pisze:

        Z tym opóźnieniem przyciągania to chyba nie do końca tak 🙂
        Przede wszystkim przyciąganie nie oznacza, że coś się spełni już teraz natychmiast. Bo nadal dużo zależy od nas, od naszych wyborów. Od nas zależy, czy wybierzemy podsuwaną nam drogę do spełnienia tego, czego pragniemy (o tym, że ta droga nas tam zaprowadzi, nie zawsze możemy wiedzieć, bo np. zwolnienie z pracy jawi się zwykle jako dramat, a nie szansa na inną, lepszą). Stąd to „opóźnienie”. To nie koncert życzeń ani nie dżin z butelki 😉
        Ponadto, jeśli nie nauczę się obsługiwać maszyny i ona coś źle zrobi, to zwalić mam winę na maszynę? Do wszystkiego potrzeba wprawy, do życia też 🙂
        Ja działania prawa przyciągania doświadczyłam wielokrotnie. I chociaż do pewnych rzeczy – których pragnęłam – nie wiedziałam, jak się zabrać, bałam się ich, to i tak w końcu przyszły do mnie inną drogą, taką, w której musiałam zrobić tylko jedno: przyjąć, zaakceptować.
        A co do prezentacji: jestem bliżej szczęściarzy niż pechowców, i odczuwam to jako powód do dumy 😉
        Pozdrawiam.

  13. Łukasz pisze:

    Hej Damian. Fajny test, nie znałem go wcześniej. Goryla zauważyłem, zwrócił moją uwagę już wchodząc, ale nie o to mi chodzi. Sprawdzałem 3 razy jest 16 podań, w 30 sekundzie kobieta łapie piłkę i od razu przekazuje ją.
    Fajnie wytłumaczyłeś działanie „sekretu” też mam takie zdanie na ten temat.
    Dzisiaj uświadomiłeś mi, że jestem optymistą 🙂 Dzięki, pozdrawaim

  14. Ja się cieszyłem, że zliczyłem wszystkie podania, a przeoczyłem goryla 😉
    Tradycyjnie fajnie przedstawione. Dobra prezentacja!

    • Damian Redmer pisze:

      Ale to dobrze – znaczy, że potrafisz się szybko mocno skoncentrować.

  15. maja pisze:

    Jest to bardzo ciekawy temat i podobają mi się te prezentacje 🙂
    Na początku myślałam, że film „Sekret” jest na faktach i wierzyłam w to… Po pierwszym twoim filmiku na temat tego filmu i książki straciłam wiarę. Lecz teraz rozumiem, że jednak „Sekret ” pozytywnie wpływa na nasze postrzeganie świata;P
    nie mogę się doczekać następnej prezentacji !!!

  16. Aleksandra pisze:

    Drogi Damianie,
    jestem pod wrażeniem Twoich umiejętności nienachalnego dzielenia się Słowem Bożym.
    Od dziś w każdej sytuacji szukam plusów !

  17. Spodziewałem się takich odpowiedzi odnośnie eksperymentu, ale przydatna wiedza 😉 Już czekam na kolejne prezentacje!

  18. Milana pisze:

    No tak ale tu mówisz o dwóch różnych spojrzeniach na pewna sprawę, czyli osoby o pozytywnej naturze i drugiej o negatywnej naturze. Ale jesli patrzymy tylko z jednej perspektywy, jednej osoby to widzimy że ktoś ma szczęście a ktoś nie ma.

  19. Dominik pisze:

    extra prezentacje, pozdro

  20. Seba pisze:

    A tutaj książka „Kod szczęścia” najtaniej chyba w całej sieci, bo – 40%.
    http://aros.pl/ksiazka/kod-szczescia-2

    • Kostek pisze:

      Dzięki za linka, właśnie złożyłem zamówienie (zostały im jeszcze 64 egzemplarze, więc jak ktoś chce się załapać niech szybko zamawia).

  21. Michał pisze:

    Witaj Damianie,
    to mój pierwszy komentarz na Twoim blogu, pomimo iż śledzę go od dłuższego czasu i jestem posiadaczem Twoich rewelacyjnych kursów. Jak zwykle fantastyczne prezentacje, ale postanowiłem się wtrącić tym razem. Wiem, że materiał jest na temat „Sekretu”, ale prawo przyciągania to nie jest wymysł Rhody i nie tłumaczy go ona tak do końca w tym filmie czy książce. Na pewno nie polega ono na tym, że jak sobie o czymś pomyślę, to mi to spadnie z nieba bez niczego. Wiem, że film tak to może pokazuje, ale mówi też o tym, że np. podobieństwa się przyciągają i że wdzięczność i spojrzenie na wszystko odgrywa pierwszorzędną rolę (tak jak i wynika z Twoich materiałów) w dążeniu do celu. Jak widać jednak w teście który pokazałeś, ludzie widzą wszystko wybiórczo i teraz prawo przyciągania jest równe „czary mary” :). Wszystkim zainteresowanym polecam, choćby książki lub seminaria ludzi którzy wystąpili w filmie tj. Bob Proctor czy Jack Canfield. Wszyscy oni dobitnie zaznaczają, że jak nic nie zrobisz, to nic od samego myślenia o tym się nie stanie. Albo najlepiej przestudiujcie prace Napoleona Hilla, który także opisuje prawo przyciągania, szczególnie polecam „Prawa Sukcesu”.
    „Sekret” spopularyzował tylko temat i bardzo dobrze, ale proszę wszystkich, nie mylcie prawa przyciągania ze światem Harry’ego Potter’a i potraktujcie „Sekret” jako ulotkę (z kilkoma wprowadzającymi w błąd informacjami), a nie encyklopedię drogi do szczęścia i sukcesu.
    Życzę wszystkim owocnego zgłębiania tematu.
    Pozdrawiam serdecznie!

    • Waldek pisze:

      Witam
      Prawo przyciągania i prawo przyczynowości zostały opisane dawno temu przez buddyzm.
      Pozdrawiam

  22. Urszula pisze:

    Też się kiedyś uważałam za wyjątkowego szczęściarza, gdyż o mało: nie spłonęłam, nie wyleciałam w powietrze przez wybuch z junkersu, nie straciłam oka pogryziona przez psa, nie zostałam ranna w głowę przez eksplodującą lampę, nie uległam wypadkowi samochodowemu, mimo że niewiele brakowało. Ale później chyba pobłądziłam, gdyż przestałam się uważać aż za takiego szczęściarza. Wprawdzie wypadki ustały, ale przyczepiły się normalne problemy, takie jak: brak pracy lub praca, której nie lubiłam i ogółem nudne, nieciekawe życie. Przez to, że to nie były wypadki, które zakończyły się szczęśliwie nie dopatrzałam się w nich szczęścia.
    Zgodnie z kodeksem „Sekretu” zaczęłam pracę nad poszukiwaniem szczęścia w swoim życiu. I nadal poszukuję. Życie mi się polepszyło, ale… no właśnie, ciągle dopatruję się jakiegoś ale.
    Na trzy różne scenariusze odpowiedzialam całkiem różnie. Pierwszy uznałam za pech, drugi neutralną sytuację, a ostatni za małe szczęście w tym nieszczęściu. Może dlatego nie przyciągam tyle szczęśliwych zbiegów okoliczności ile bym chciała. Ale chyba jest dla mnie nadzieja? W końcu goryla zauważyłam.
    Ciekawie to wszystko przedstawiłeś Damianie w swoich filmikach. To, co? Bierzemy się teraz za eksperyment? Niech wszyscy oglądający te filmiki w każdej sytuacji, która ich spotka dopatrywać się będą szczęścia, a za rok tu powrócimy i napiszemy, czy to działa, czy nie.
    Pozdrawiam szczęściarzy i pechowców też. I niech moc będzie z wami (jak to w Gwiezdnych Wojnach się żegnano).

  23. Marcin pisze:

    Damian EKSTRA
    zliczyłem 15 podań ale nie zauważyłem Goryla.
    to co mówi SEKRET przedstawiłeś bardzo dobrze za wszystko dziękujcie a dostaniecie to za co dziękujecie
    Dziękujesz za zło dostrzegasz zło wokół siebie.
    Dziękujesz za dobro Dobro ogarnia całe twoje otoczenie.
    Na co zwracasz uwagę to dostrzegasz.
    Kupując jakiś samochód będziesz dostrzegał samochody tej marki naokoło.
    pozdrawiam 🙂

  24. Grzegorz pisze:

    Bardzo prawdziwe, ja od dziecinstwa mam talent do doszukiwania się pozytywnej strony każdej sytuacji:) nawet jak w czymś faktycznie nie da się doszukać pozytywów to i tak liczę, że będzie miało to pozytywne konsekwencje w przyszłości. Najlepsze jest to, że zawsze mi się to sprawdza:)
    A z 2 strony znam osobę która posiadając związek, w którym była bardzo szczęśliwa łapała doły bo jak twierdziła: to się kiedyś skończy, więc nie ma z czego się cieszyć.
    więc jak widać szczęście to pojęcie bardzo względne:)

  25. Kasia pisze:

    Ja topiłam się dwa razy w dzieciństwie i dwa razy ktoś mnie uratował. Nie wiem jak można nazwać że to pech? Ja uważam się za wielką szczęściarę że przeżyłam. Dużo racji w tym filmiku widzę po ludziach że jak ktoś ciągle się skupia na tych negatywnych sytuacjach w życiu to ciągle coś się dzieje pechowego. Myślę jednak że w życiu nie należy skupiać się na tym czy ktoś ma szczęście czy nie, bo można gorzko się rozczarować. W życiu trzeba się rozwijać i pracować na swoje szczęście, a przede wszystkim myśleć pozytywnie. Chodzi mi o to że jak ktoś nagle po Twoim filmiku będzie chciał „zostać szczęściarzem”, to może się gorzko rozczarować, bo tak czy siak mogą go spotkać jakieś sytuacje na które nie będzie miał wpływu i że jeśli nawet da się jakoś sprowadzić do tego „że on żyje” to go szczególnie nie pocieszy. Nie mniej jednak w tekście jest dużo prawdy.
    Jeżeli chodzi o test, ja, podobnie jak osoba wyżej naliczyłam 16 podań, rzeczywiście jest jedno podanie „na szybko” (nie sprawdzałam tego kolejny raz więc nie mam pewności) i nie przeoczyłam goryla, widziałam nawet w międzyczasie jak się porusza 🙂 Jestem bacznym obserwatorem, test się zgadza gdyż ja w nikim nie widziałam samych pozytywów (mam swoją drugą połówkę), po prostu zdaje sobie sprawę że każdy ma wady.
    Bardzo ciekawe filmiki, pozdrawiam

  26. Halina pisze:

    Jak zwykle inspirujące i ciekawie podane. Dzięki. Mam przyjaciela – wyjątkowego szczęściarza – który często przytacza wierszyk z dzieciństwa. Wniosek podobny, choć nie podbudowany naukowymi badaniami. Ale tak to działa.
    Jan Brzechwa – Konik uciekł
    Żyli sobie dwaj chłopcy gdzieś za siódmą rzeką.
    (W kategoriach dzisiejszych to nie jest daleko.)
    Jeden stale narzekał, drugi raźnie świstał,
    Jeden był pesymista, drugi optymista.
    Jeden dostał od wróżki (był to czas metafor)
    Kolej, do tego szyny, stację i semafor.
    Drugi chłopczyk otrzymał, choć miał zalet szereg,
    G…o końskie zawinięte w różowy papierek.
    Pesymista powiedział: „Też zabawka śliczna!
    Rozumiem, że jak kolej, to już elektryczna!
    I co to za parowóz? Wnet popsuje to się.
    Ja mam taką zabawkę, proszę wróżki, w nosie!”
    Optymista zaś skakał ze szczęścia i fikał:
    „Ja dostałem od wróżki pięknego konika!
    Ileż z takim konikiem radości i uciech!
    Ja dostałem konika … tylko konik uciekł.”
    🙂

    • Przemo pisze:

      Czy naprawdę są jeszcze ludzie czytający Brzechwę 🙂
      Komentarz genialny ! 🙂

  27. Prezentacja świetnie zrobiona. Mam nadzieję, że da do myślenia. Teraz zabierz się za horoskopy, by tyle osób nie dało się naciągać.

  28. Kamil pisze:

    Damianie, a co sądzisz o 3 prawie szczęściarza- spodziewaj się najlepszego.
    U mnie wydaje się być na odwrót, często spodziewam się gorszych rzeczy( nie katastrof) a przytrafiają mi się częściej lepsze rzeczy niż się spodziewałem i to mi przynosi szczęście. co o tym myślisz? jakie są twoje doświadczenia z tą zasadą?

    • Damian Redmer pisze:

      Będzie o niej za 2 prezentacje 😉

  29. teresa pisze:

    Witaj Damianie,po obejrzeniu filmu Secret zawsze zauważam poszerzenie świadomości i małą zmianę u siebie w życiu [taka decyzja do przodu i ta wewn.radość ]. Odkryłam,że moje marzenie bycia bibliotekarką zrealizowałam będąc na rencie [wówczas bowiem uzbierałam podświadomie książki i wiedzę w domu, z którą mogłam podzielić się z innymi ] .Najdziwniejsze, że to ludzie sami pojawiali się i przychodzili te książki pożyczać przez wiele lat [bardzo pouczające doświadczenie i pytanie;Czy chcę to dalej robić?]. Przekazałam wszystko co miałam i wiedziałam.Zakończony pewien etap pozwolił mi poznać Internet i Ciebie oraz Twoją wiedzę z Czasowy Czarodziej i Kody Umysłu etc. Obecnie sama uzupełniam wiedzę potrzebną na ten czas,teraz inni są moimi nauczycielami i ta pokora jest fantastyczna,serdecznie pozdrawiam.Polecam także książkę polskiego filozofa dr Marcina Fabjańskiego 'Zaufaj życiu – nie zakochuj się w przelatującym wróblu’ wyd.PWN.

  30. Aga pisze:

    „w każdej sytuacji dziękujcie”, „wszystko mi sprzyja”… sukces polega chyba na tym, żeby w pozornych nieszczęściach, jak utrata zdrowia dojrzeć korzyści dla siebie. Kiedy ktoś cierpi lepiej rozumie cierpienie innych. Zakłada fundacje, pomaga podobnym sobie, albo znajduje takich, którzy mają okazję jemu pomóc. Albo uziemiony w domu ma szansę przemyśleć swoje życie, zacząć od nowa?
    Nie jesteśmy tu za karę, tylko żeby być szczęśliwymi 😉 Zabieram KOD SZCZĘŚCIA, zostawiam ZEN WSPÓŁCZESNYCH – czytałeś? Myślę, że w temacie 🙂

    • Damian Redmer pisze:

      Nie, nie czytałem. Dzięki za polecenie 🙂

  31. teresa pisze:

    Witaj Damianie,jak mówi OSHO na drodze duchowej trzeba zaliczyć cierpienie,później całą Radość a na koniec CISZĘ.Zakupiłam książkę Rhondy Birne 'SIŁĄ’ – uzupełniam wiedzę i czekam na właściwe przeczytanie i zrozumienie tej książki [cierpliwość się opłaca],serdecznie pozdrawiam

  32. Krzysztof pisze:

    Naliczyłem 13 podań, pewnie dlatego, że zauważyłem goryla i na niego patrzyłem 😉

  33. Natalia pisze:

    A ja myślałam podczas liczenia, że ten goryl jest po to, żeby nas rozproszyć! hahaha Śmiałam się z niego, ale wiedziałam, że muszę się skoncentrować na liczeniu i oczywiście policzyłam każdy rzut ;).
    Da się jakoś zmienić myślenie? Moja mama uważa, że jest wyjątkowym pechowcem, za to ja ciągle twierdzę o swoim wyjątkowym szczęściu (głównie do ludzi) i ciągle zmieniam jej nastawienie do konkretnych wydarzeń. Chciałabym, żeby ona sama to widziała, a nie z moją pomocą.
    Pozdrawiam serdecznie :).

  34. Kinga pisze:

    Prawdziwym szczęściem byłoby wygranie miliona w toto lotka 🙂 w takiej sytuacji i szczęściarze i pechowcy daliby +3 🙂

  35. c.f. pisze:

    Był u mnie taki czas, że świat mi faktycznie sprzyjał. W tym też okresie zainteresowałam się Sekretem i kilkoma innymi systemami Spotykały mnie niemal same sukcesy. Często dokonywałam wizualizacji, po prostu samoistnie. Czułam wdzięczność. Wszystko się układało. W sumie jestem pesymistą i czarnowidzem – czy teraz czy półtora roku temu, jestem pewna, że i tak każdemu zdarzeniu przepisałam bym cyferkę -2.
    Już ponad rok temu coś jednak pękło i wpadłam w depresję.
    Mogłabym powiedzieć, że osobiście doświadczyłam Prawa Przyciągania czy czegoś tam innego w zależnie od systemu wyznawanego – miesiące temu, kiedy byłam w sumie szczęśliwa i teraz kiedy jestem nieszczęśliwa i nic mi się nie udaje. Wtedy miałam przede wszystkim dobre myśli, byłam wdzięczna i dokonywałam dobrych wizualizacji. Teraz zaś mam same ciemne myśli, nie wizualizuję lub złorzecze sama na siebie i to też mnie spotyka
    No przecież Prawo Przyciągania w akcji.
    Jednak wiem, że to nie to.
    Wtedy żyłam inaczej i teraz żyję inaczej, drugorzędną sprawą jest zaś to, czy żyję inaczej przez takie czy inne myśli, czy inne myśli pojawiły się kiedy zaczęłam żyć inaczej.
    Wtedy robiłam to co robić miałam i udawało mi się to. Co dobre myśli i uczucia mają do tego? Myśli, wiara i dobre emocje pomagają w dobrym działaniu. Może nawet są wymagane.
    Kiedy jestem „szczęśliwa” zaczynam działać i wynagradzam się dobrymi emocjami, które pomagają czy umożliwiają mi kolejne działania. I na odwrót. Działam, coś osiągam, jestem szczęśliwa…
    Subiektywne Prawo Przyciągania.
    Zaczęłam się obwiniać za sytuację w której obecnie się znajduję (w sumie całkiem słusznie, bo ja jestem odpowiedzialna za swoje życie). Obwiniałam się, ponieważ i w szczęśliwym okresie doświadczałam negatywnych myśli czy emocji i ubzdurałam sobie gdzieś, że to one spowodowały ten stan. Jak wiadomo poczułam się tym samym jeszcze gorzej.
    I tak subiektywne Prawo Przyciągania się nakręca tylko w odwrotną stronę.
    Ktoś wierzący w Sekret mógłby powiedzieć, że te sytuacje to dowód na istnienie Prawa Przyciągania. Tylko, że ja nie „wierzyłam” i nie „wierzę” w Sekret – wybaczcie za określenie – nie jestem w pewien sposób nim „zaślepiona”. Dlatego widzę wyraźnie dlaczego wtedy było tak a teraz jest inaczej. Do wytłumaczenia tego zjawiska nie mam potrzeby mieszania Wszechświata czy wibracji.
    Drugą sprawą jest natomiast to, że Sekret czy inny system może być pomocny dla niektórych osób. Sekret to nie jedyna teoria czy wiara którą można tłumaczyć swoje życie. I o dziwo wszystko może pasować…
    Jeśli taki przykładowy Sekret pomaga nam się rozwijać, działać, dobrze żyć to przecież jest to super sprawa. Tak samo jeśli pomaga np. wyjść nam z dołka. Niekoniecznie musimy jednak odwoływać się do Sekretu – równie dobrze możemy odwoływać się do badań naukowych.
    Kamil: „Osobiście wolę wierzyć w wersję Rhondy, ponieważ czuję się znacznie lepiej wierząc, że wspiera mnie tak wielka siła. Taktyka się sprawdza: okazuję miłość, wdzięczność, wizualizuję, a świat na prawdę mi sprzyja”
    To jest chyba sedno całej sprawy i wszystko tłumaczy.
    Pozdrawiam
    PS tak w ogóle to jeśli nie macie depresji, nie jesteście w dołku życiowym to cieszcie się, cieszcie się i bądźcie wdzięczni za to co macie – niestety, ale zawsze może być gorzej. Z perspektywy czasu wiedzę jak niegdyś byłam szczęśliwa, chociaż tego nie dostrzegałam.

  36. Adam pisze:

    A zatem trzeba popracować nad zmianą myślenia. Rację mają szczęściarze. W sumie zawsze mogło być gorzej. Pozdrawiam

  37. Jeanne pisze:

    …dzięki Ci za tą prezentację! Zauważyłam że kiedyś faktycznie miałam myślenie w stylu „…o matko dobrze że tylko to, bo mogło się skończyć znacznie gorzej” nie mam pojęcia co się stało ze mną, że zaczęłam myśleć totalnie na odwrót tj. „..ale beznadzieja, kiedy w końcu coś się dobrze ułoży”, ale dzięki Tobie sobie to właśnie uświadomiłam i spróbuję powrócić do mojego pierwotnego toku rozumowania 😉 odpowiedniego dla farciarzy 😉
    Pozdrawiam serdecznie!

  38. Mariola pisze:

    Dziękuję, właśnie tego potrzebowałam dzisiaj !

  39. Mariusz pisze:

    Super prezentacja i bardzo ciekawy temat.

    • Damian Redmer pisze:

      Cieszę się, że Ci się podobała 🙂

  40. teresa pisze:

    Witaj Damianie,jeśli chodzi o siłę przyciągania,która się sprawdza, to musi zaistnieć we Wszechświecie najkorzystniejsza sytuacja lub doświadczenie dla wszystkich stron np.jak kupno=sprzedaż mieszkania,gdzie ważny jest także przewóz mebli, praca, sąsiedzi etc.,bo w nowym miejscu wchodzimy na kolejny etap swojego życia ,który zupełnie przeorganizują wiele przemian w każdym z nas[wewn. i na zewn. ],bo jesteśmy gotowi na inne wyzwania,serdecznie pozdrawiam .Na to potrzeba czasu i cierpliwości czego serdecznie życzę;bądźcie szczęśliwi,zdrowi,bezpieczni i spokojni w Radości Chrystusa,pozdrawiam

  41. Iwona pisze:

    Kapitalny materiał:) Przykład Agnes pewnie wielu nie mieści się w głowach. Jednak faktycznie nasze postrzeganie wydarzeń ma realny wpływ na dalsze działania, które podejmiemy.
    Tak jak w przykładzie z bankiem, gdzie ktoś napisał, że miał farta, bo może sprzedać swoją historię i zarobić trochę pieniędzy.
    Nawet jeżeli podchodzimy do życia w kategorii bycia pechowcem, to możemy się nauczyć zmiany swojej postawy. Bycie wdzięcznym to dla mnie punkt zwrotny…

  42. Mateusz pisze:

    O tym ostatnio pisałem w komentarzu właśnie 😀 Tylko najdziwniejsze jest to, że dzięki tej prezentacji uświadomiłem sobie dopiero, jak pechowo oceniam wiele sytuacji w swoim życiu…cóż, można coś wiedzieć świadomie ale postępować według to inna bajka. Aż sobie obiecałem mniej narzekać bo to nic dobrego mi nigdy nie dało.
    Z niecierpliwością czekam na kolejne prezentacje.
    Pozdrawiam 😉

  43. Darek pisze:

    Witaj Damian 🙂
    hmmmm….. czy dobrze to rozumiem ,…. czy myślimy pozytywnie czy negatywnie i tak się wydarzy to co ma się wydarzyć „jest gdzieś zapisane” i będzie się działo bez naszego wpływu ,jedyne co możemy zrobić to tylko wyciągnąć jak najwięcej pozytywów. To trochę smutne ,bo wychodzi na to, że nie mamy wpływu na to co się kiedyś wydarzy ,ale żeby żyło się lżej ,to trzeba doszukiwać się tej pozytywnej strony, może prościej by było objąć zdarzenia klauzulą ” neutralne” i nie zastanawiać się i zostawić temat

    • Damian Redmer pisze:

      Darku Ty tutaj mówisz o przeznaczeniu (wydarzy się to co ma się wydarzyć), a ja o nim zupełnie nie wspominałem. Trochę źle mnie zrozumiałeś.

  44. Marek pisze:

    No i kolejne oświecenie zaliczone – w sumie tak to +/- rozumiałem ale Ty to dobrze ująłeś – Dziękuję Damian 🙂
    „NIe ważne są fakty lecz Twoja reakcja na nie” Epiklet
    „NIe masz wpływu na wszystko ale asz wpływ na swoje reakcje na wszystko” – jedna z prezentacji Damiana w którą przedstawiał jakiś zaproszony gość ;P
    „I poznacie prawdę a prawda was wyzwoli” Jezus ^^

  45. Grażyna pisze:

    Moje życie jest pełne szczęścia. Przydarzają mi się różne sytuacje.
    1. obcięcie palca na maszynce do krojenia chleba/ tylko milimetry dzieliły mnie od amputacji części palca/ skonczyło sie tylko na lekkiej deformacji.
    2. zdarzenie samochodowe….. uszkodziłam całe zawieszenie prawej strony a mogło sie skończyć koziołkowaniem…
    3. jazda na nartach ….. wypadek / mogłam wybić sobie wszystkie zęby/ a tylko przegryzłam sobie wargę /ślad do dzisiaj/
    i wiele wiele jeszcze innych przypadków ….

  46. DoroteK pisze:

    Świetna prezentacja, klarowna i spójna. Zgadzam się z myślą przewodnią i konkluzją. Dokładnie tak jest. Szczęście zależy nie od tego co nam się przytrafia, ale od tego jak to postrzegamy 🙂

  47. Lucyna pisze:

    Witaj Damianie
    Prezentacja naprawdę super; Nie wierzyłam że był w teście goryl :), ale liczba podań była dokładna 🙂 włączyłam znowu test i roześmiałam się, gdy go zobaczyłam, nie do wiary jak można było nie zauważyć takiego futrzaka 😀
    A poza tym chciałam dodać, że całe moje życie – choć trudne i nie raz obawiałam się,że z czymś sobie nie poradzę, to powtarzałam sobie „muszę”, „dam radę” itp a potem cieszyłam się z rezultatów -jest szczęśliwe 🙂 Być może jestem najstarszą tutaj czytelniczką i nie tylko tutaj (trzeci rok na emeryturze) to interesuję się wszystkim co może pomóc mi w rozwoju osobistym; I nawet mając dostęp do Twoich prezentacji mogę powiedzieć, że mam szczęście; Od wielu osób słyszałam i słyszę „ty to masz szczęście”, „tobie się udało” a przecież tylko pracowałam, wychowałam dzieci, mam cudowne malutkie wnuczęta (dwoje), prowadzę dom, mam niewielką emeryturę i każdego dnia cieszę się, że jestem 🙂
    Pozdrawiam serdecznie

  48. Anna pisze:

    Ja zawsze uważałam, że uniknięcie szybkiej śmierci było u mnie wyrazem szczęścia- spadła na mnie szafa, prawie potrącił samochód, kilka razy o mało nie utonęłam, dwa razy mogłam zostać śmiertelnie kopnięta prądem, spadłam ze schodów, raz prawie zakrztusiłam się kanapką, co mogło spowodować uduszenie,kilka razy nieźle przyfasoliłam podczas upadku głową o podłoże i nigdy nie traktowałam tego jako pecha! 😀 Uważałam się za niesamowitą szczęściarę i nadal tak sądzę ^^

  49. Angelika pisze:

    Kojarzy mi się to z książką „Polyanna”, w której tytułowa bohaterka swoją zabawą w dostrzeganie pozytywów w każdej sytuacji wprowadziła szczęście w życie wielu ludzi 🙂

  50. Sławek pisze:

    Naliczałem 15 podań i w pewnym chwili mignął mi przed oczami goryl , tylko ja przyjąłem że musiał być tam od początku i liczyłem podania dalej.

  51. Przemek pisze:

    Ja zauwarzyłem goryla i wszystkie poadania :-)¿♥

  52. Rasen pisze:

    Dziękuję ci za tą prezentację. Na pewno pomoże mi zmieniać się w szczęściarza. 🙂 Dobrze słyszeć od kogoś podsumowanie tego co mi umyka jakoś w życiu a jest dosyć istotne by złe samopoczucie nie brało góry. Aby dostrzegać dobre strony tego co ma pozôr zła. A jak to jest z badaniami nad osobami co wszystko widzą w różowych okularach? Przecież to skrajności nas niszczą tak często.

    • Damian Redmer pisze:

      Tak, na pewno zbytni (i naiwny) optymizm też jest szkodliwy, ale ciężko taki ciągle utrzymywać w każdej sferze życia, więc o nim zazwyczaj mówi się w kontekście konkretnych błędów poznawczych (podobnych do iluzji kontroli). Może powstanie o tym prezentacja 😉

  53. Ze mną podobnie było.
    Poważnie połamałem staw skokowy w 2013 i w zasadzie dziś zostaje tylko endoproteza żebym mógł w miarę normalnie funkcjonować i bez narastającego z tygodnia na tydzień hardcorowego bólu.
    Kiedy komuś opowiadam co mi się przytrafiło, mówię że brzmi to może strasznie,ale
    – nie mam raka i ból nie będzie się przenosić na inne części ciała
    – nie jeżdzę na wózku
    – mogę pływać na basenie
    – mam sprawne ręcę, niektórzy urodzili się bez rąk
    itd.
    czyli generalnie porównuję się do osób, które mają znacznie gorzej.
    Sosowałem częściowo świadomie, ale dobrze zobaczyć poparcie badaniami 🙂

  54. Arek pisze:

    Bardzo ciekawa prezentacja.
    Filmik z gorylem oglądałem już dawno temu, jako „test na spostrzegawczość” i wówczas goryla zauważyłem bez problemu. Podań, czyli zmian posiadacza piłki, jest 16. Autorzy testu popełnili gruby błąd podając błędnie 15 podań. Albo była to dalsza, niejawna, część testu! 🙂
    Co do Sekretu… Gdy mam zajechać na zwykle oblężony parking, to mając silne nastawienie na wolne miejsce, takowe znajdzie się; „wiedząc”, że miejsca nie będzie, faktycznie po zajechaniu wszystkie miejsca są zajęte. Tylko czy to moje myśli dają mi to wolne miejsce, czy raczej przechwytuję widok parkingu z mózgów innych ludzi i mój mózg generuje stosowne odczucia? To drugie jest prostszym rozwiązaniem niż koncentracja sił Wszechświata. Z drugiej strony, gdy wiedza o wolnym miejscu pojawia się 2-3 godz. przed dotarciem na parking? Hmm…
    Damianie, mam takie krótkie pytanie: Czy w podanym badaniu pechowcy vs. szczęściarze kryteria kwalifikujące do jednej z grup były obiektywne, np. wysokość dochodów, stan zdrowia, ilość i jakość złych/dobrych wydarzeń, czy też samoocena ludzi poddanych badaniu? Mówisz o Agnes – „zgłosiła się jako szczęściarz”. Tu odzywa się u mnie dzwonek alarmowy, jeśli chodzi o rzetelność badania. Nb. również uważam Agnes za wielką szczęściarę.
    Po książkę sięgnę (dzięki za dobre wskazanie!), ale może wcześniej od Ciebie uzyskam odpowiedź.

    • Damian Redmer pisze:

      Samoocena ludzi – fart/pech nie są mierzalne. Błędne byłoby też założenie, że np. pechowiec to osoba, która musi mało zarabiać, być schorowana i samotna, bo może w warunkach w jakich przyszło jej dorastać i się rozwijać miała więcej niesamowitych uśmiechów losu niż ktokolwiek inny.

  55. Kiepski Troll pisze:

    Zrób coś o PSYCHONEUROIMMUNOLOGII – to będzie dla innych przydatne 😉

    • Damian Redmer pisze:

      Jak znajdę jakieś fajne badanie (inne niż wpływ stresu na zdrowie), to chętnie zrobię.

  56. Tomek pisze:

    Zarówno prawidłowo policzyłem podania piłki, jak i zauważyłem goryla – widocznie po prostu widzę świat taki jakim jest. Kiedyś miałem wypadek moim kochanym BMW (każdy wiek ma swoje prawa 😛 ). Inny samochód uderzył ze sporą prędkością w moje drzwi. Szerokość przedziału kierowcy zmniejszyła się o dobre 20 cm, ale moje urazy ograniczyły się do zadrapań od kawałeczków bocznej szyby na lewej połowie twarzy i naciągniętych mięśni karku. Znajomi którzy byli świadkami z pewnej odległości myśleli że już nie wyjdę z tego samochodu, więc musiało wyglądać groźnie. Kolejne kilka dni otoczenie próbowało mi uświadamiać jakie miałem szczęście. Tiaa.. Czułem się szczęśliwszy niż w dniu zakupu tego auta. Jeżeli chodzi o ocenę czy jakieś zdarzenie jest dobre czy złe osoby takiej jak ja, dokładnie wiedzącej czego chce od życia i którędy wiedzie droga do tego celu, system jest zerojedynkowy – albo coś jest krokiem do przodu albo do tyłu. Nie ma wiele miejsca na kreatywne interpretacje.

  57. Marcin_Tomasz pisze:

    A mnie, jak zwykle wyszło, że jestem nadzwyczajnie zrównoważony. Po podliczeniu punktów z tych trzech scenariuszy wyszło mi… zero. Pierwszy scenariusz minus dwa punkty, drugi scenariusz plus dwa punkty, trzeci wyniósł na tej skali zero…
    Bo choć w Pismach Świętych jest napisane, aby zawsze się radować i za wszystko dziękować to jest też przecież napisane aby z płaczącymi płakać a przygnębionych pocieszać – a nie da się tego osiągnąć będąc skrajnym optymistą, jak i skrajnym pesymistą. Skrajny optymista nawet nie zauważy problemy bądź całą winę zrzuci na ofiarę, pesymista z kolei choć zauważy problem a i nawet prawidłową przyczynę powstania problemu to jednak albo nie będzie potrafił pomóc, bo sam na to nie będzie miał sił albo może nawet i jeszcze bardziej zaszkodzi za bardzo rozczulając się nad poszkodowanym.

    • zuzka pisze:

      myśle, że tu nie chodzi o żadną skrajność, tylko o dobrze dobraną równowagę (widzenie, jaki świat jest), ewentualnie przechyloną o tę pozytywną stronę gdy przeszłe wydarzenia interpretujemy i wyciągamy z nich wnioski? pozdrawiam:)

  58. Kostek pisze:

    Prawdopodobnie nie zauważyłbym goryla, gdyby nie fakt, że parę lat temu widziałem ten test. I w momencie, jak sobie o tym przypomniałem, poszerzyłem moją uwagę żeby zobaczyć czy ktoś nie przechodzi i… zobaczyłem goryla, który był już na samym środku, tj. zdążył on przejść połowę drogi bez mojej uwagi. I pewnie by przedzedł do końca, gdybym nie przypomniał sobie o takim teście 🙂

  59. PAWEL pisze:

    Podsumowując: „Some days good, Some days great!”

  60. Wioletta pisze:

    Tę prezentację będę oglądać ilekroć będą nachodzić mnie czarne myśli i zacznę rozmyślać o moim pechu w życiu. Pewnie dzięki temu z czasem nauczę się widzieć świat w jasnych barwach. A tak na pocieszenie bycie pesymistą też podobno ma swoje dobre strony, ale optymistą żyje się z pewnością znacznie przyjemniej.

  61. Kasia pisze:

    To, o czym mowa w prezentacji (całkiem fajna), to się też czasem nazywa filtrami.
    Każdy człowiek ma swój wewnętrzny filtr, przez który postrzega rzeczywistość.
    Ten filtr jest też naszym punktem odniesienia, czyli normą, do której porównujemy to, z czym się stykamy w życiu i wydajemy wyrok – dobre, złe, miłe, niemiłe, dobrze dla mnie, źle dla mnie.
    Filtr ten powstaje przez całe nasze życie i buduje się do jego końca. Co w nim jest? Wszystko, nasz system wartości wyniesiony z domu, nasze przekonania, wyniesione z poprzednich doświadczeń, nasza świadomość płynąca z wiedzy, ale również płeć, wiek, itp. Ten filtr tworzy nasz punkt odniesienia, do którego porównujemy to, co nas spotyka. A punkt odniesienia stanowi też nasz zbiór oczekiwań,czyli przekonań, jak jest i jak powinno być. Jeśli mamy takie przekonanie,że najważniejsze, to wyjść cało z opresji, przeżyć, przetrwać, to w pewnym sensie tak sobie ustawiamy oczekiwania wobec np. wypadku i teraz, jeśli przeżyjemy, uratujemy się, to oceniamy to jako szczęście, bo rzeczywistość pokryła się z naszymi oczekiwaniami. Jednak, jeśli oczekujemy np. że w przeciągu 3 lat pracy zawodowej awansujemy i będziemy zarabiać kupę forsy i tak się nie stanie, to będzie nam strasznie trudno zobaczyć pozytywną stronę tej sytuacji, bo oczywiście można ją interpretować dowolnie – źle, że nie awansowałem lub dobrze, że jeszcze nie awansowałem, bo mógłbym sobie na tym stanowisku jeszcze nie poradzić i w ogóle stracić pracę. Ergo, dochodzimy do naszej teorii, powiedziałabym względnej oceny rzeczywistości w zależności od tego, co jest w naszym filtrze, w naszej głowie. Jeszcze, żeby tego było mało, nasze postrzeganie sytuacji zależy również od naszego chwilowego nastroju, samopoczucia i samooceny. Jednego dnia osoba potrącająca nas w tramwaju spowoduje w nas wściekłość, oburzymy się, jak można się tak zachowywać, a innego dnia identyczna sytuacja nas rozbawi, bo mamy lepszy nastrój i większy dystans do świata, więcej wyrozumiałości dla innych.
    Wg mnie, dobrze jest mieć świadomość mechanizmów psychologicznych, które rządzą naszym zachowaniem i samopoczuciem i nauczyć się je kontrolować, czyli zarządzać swoim poczuciem szczęścia, bo ostatecznie, na koniec, to o nasze wewnętrzne poczucie tu chodzi, jakby niezależnie od tego, co wokół nas i na co często nie mamy po prostu wpływu.
    A, jak wiadomo, ludzie emanujący poczuciem szczęścia, to szczęście przyciągają :)))
    Pozdrawiam. Kasia 🙂

  62. Artur pisze:

    Damian zliczyłem odpowiednią ilość podać oraz widziałem goryla skupiając się również na podaniach. Jak to można wytłumaczyć?

    • Damian Redmer pisze:

      Że jesteś w 58% uczestników, którym się to udało 🙂 To nie jest rzadkie – przeciwnie: nieznaczna większość osób, które podały prawidłową liczbę podań zauważyła też goryla. To co było bardziej niesamowite, to to, że możemy go nie zauważyć jeśli wystarczająco mocno się na czymś skupimy. Ten test nie bada w żaden sposób Twoich predyspozycji czy umiejętności.

  63. Anna pisze:

    Super! Dzięki za filmiki. Dają do myślenia! Ja to jestem realistką ze skłonnością do pesymizmu dawałam w I cw -3, -1, -2. Za to policzyłam 15 podań, w tym widziałam czarną postać różniącą się od pozostałych, ale czy to był goryl to nie byłam w stanie powiedzieć. 🙂
    Pozdrawiam!

  64. Sebastian pisze:

    No tak, ale sam powiedziałeś, że w przypadku szczęściarzy działa „samospełniająca się wróżba” czy coś w tym stylu – no i jak to naukowo wytłumaczyć?

    • Damian Redmer pisze:

      Na zasadzie filtrowania informacji – dostrzegania tego na czym się skupiasz. O tym była dalsza część prezentacji.

  65. Nina pisze:

    to po co wlaściwie jest ten test jezeli niczego nie wyjasnia???

    • Damian Redmer pisze:

      Żeby pokazać zjawisko selektywnej uwagi (czyli, że gdy się na czymś skupiasz, to łatwo jest ominąć rzeczy, które normalnie rzucają się w oczy).

  66. m pisze:

    Witaj Damian !
    Mam pytanie odnośnie trzech scenariuszy.
    Jak we wszystkich trzech zaznaczyłem „0” to oznacza, że uważałem siebie za pechowca czy szczęściarza ?

    • Damian Redmer pisze:

      Nijak – jesteś pośrodku skali 🙂

  67. Robert pisze:

    Agnes ma 100% racji. Pechowiec nawet nie miałby szans uważać się za pechowca czy kogokolwiek, bo po prostu by już nie żył.Prawdopodobieństwo, że ktoś przeżyje takie wypadki jest na tyle małe, że szczęsciarzem jest ten kto to przeżył. To tak obiektywnie- niestety ja sam w takiej sytuacji uważałbym sie za pechowca. Po prostu niebycie zdrowym, pięknym i bogatym ( celowo przesadzam) uważam za nieszczęscie, bo szczęściarze SĄ zdrowi, piekni i bogaci- choć, mozliwe, że uważają sie za pechowców

  68. ok pisze:

    Dziękuję

  69. Kamil pisze:

    Świetna prezentacja, jednak nie mogę zrozumieć o co chodziło z testem na ślepotę poznawczą. Chodzi mi oto, że nie mogę znaleźć powiązania z tym tematem, bo co ślepota poznawcza ma wspólnego z prawem przyciągania? Chyba, że ten test miał być tylko ciekawostką. Prezentacje naprawdę świetne wiele można z nich się nauczyć.

    • Damian Redmer pisze:

      Ślepota poznawcza miała pokazać jak mocno filtrujemy to co widzimy, więc też jak mocno nasze oczekiwania i nastawienie (które wpływają na to, na czym się koncentrujemy) determinują to co dostrzegamy w codziennym życiu. A to co dostrzegamy jest głównym mechanizmem stojącym za samospełniającymi się proroctwami, które w największej mierze tłumaczą efekty jakie czasami może dawać prawo przyciągania.

  70. Piotr pisze:

    I już zaczynam to praktykować

  71. Dariusz pisze:

    Witam
    Widzę tutaj sporo próśb i spostrzeżeń, że nasz świat jest taki jakie są nasze myśli. Gorąco polecam Macieja Bennewicza i dowolną pozycję Coaching czyli przebudzacz neuronów lub np. Coaching Tao.
    Pozdrawiam i życzę powodzenia
    Dariusz

  72. zuzka pisze:

    hej, moge jeszcze dodać, że patrząc na życie przez pryzmat szcześcia i dziękując za to, co mamy i co nas spotyka dobrego (zazwyczaj coś takiego jest, bo to my oceniamy za pomocą naszych kryteriów, co jest dobre dla nas) przedłużamy nasze życie i poprawiamy swoje zdrowie; zawsze też przypomina mi się tu anegdota – historia o znalezionym przez Indianina koniu – fart- z ktorego spadł jego syn i złamał nogę – niefart – ktory dzięki temu nie poszedł na wojnę; reasumując: nie mając odpowiedniej perspektywy czasowej nie możemy naprawdę obiektywnie ocenić wydarzeń, a skoro nie możemy tego zrobić obiektywnie, czemu nie mielibyśmy ocenić ich pozytywnie i tym samym przedłużyć swojego życia i poprawić szcześcia?:) pozdrawiam:)

  73. Wiola pisze:

    A ja widzę tu pewną niezgodność. Otóż, ja zawsze uważałam się za pechowca np. mąż, ja i córka kupiliśmy sobie los za 2 zł, tego samego dnia w tym samym momencie. Mąż wydrapał 20 zł, córka 5 zł, a ja nic. Innego dnia kupiliśmy wspólnie losy za 5 zł. Mąż wygrał 5 zł ( za co wziął kolejny los i miał 0), córka wygrała 2 zł (za co wzięła los i nic nie miała), a ja nic 🙂 .
    Mąż i córka mają też szczęście do konkursów, gier itp. Mąż raz wygrał na festynie rower, innym razem w jakimś konkursie aparat. Córka jakąś książkę, a ja…. nic.
    Załamać się można…. jak tu nie sądzić, że się jest pechowcem?
    Co ciekawe, oni stale marudzą, ze tak mało wygrali, że książka nieciekawa itp.
    Ja cieszyłabym się chociaż z tych 20 zł. Akurat na waciki ;). Czekam z utęsknieniem, aż coś wygram, a tu nic.
    Mimo, że uważam się za pechowca, to jak mnie coś złego spotyka doszukuje się pozytywów. W teście nie wypadłam najgorzej. Dawałam oceny -2, -1 i 0 oraz myślałam jak szczęściarz, że mogłam zginąć, mogłam złamać kark, mogło być gorzej. To jestem pechowiec, czy szczęściarz 😉 ?

    • Damian Redmer pisze:

      Szczęściarze dawali w testach zazwyczaj oceny dodatnie (+1, +2), ale z poza tym z tego co piszesz wg pozostałych kryteriów jesteś bardziej szczęściarą niż pechowcem 🙂

  74. Przemysław pisze:

    Jeśli nie widziałem goryla znaczy to że za mało się skupiam na czynnościach które są ważne? Moim zdaniem mam problem właśnie ze skupieniem się na 1 konkretnej rzeczy, wiele spraw mnie mega rozprasza.

    • Damian Redmer pisze:

      Jeśli nie widziałeś goryla, to znaczy, że potrafisz się skupić na jednej rzeczy i ignorować inne.

  75. Margaret pisze:

    Wszystko fajnie i zrozumiale, ALE
    skąd u jednych ludzi bierze się takie nastawienie,
    a u innych ludzi, inne ??
    Bo powód tego nie bierze się z powietrza.
    Również nie wierzę w to, że tzw. pechowcy koniecznie, ale to koniecznie CHCĄ
    mieć takie nastawienie jakie mają…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *