1-minutowe ćwiczenie, które zwiększy Twoje poczucie własnej wartości

Natrafiłem niedawno na ciekawe badanie, które pokazało szybki i prosty sposób na lekkie zwiększenie poczucia własnej wartości i pewności siebie. Wg wszelkich przesłanek wyraźnie skuteczniejszy od innych podobnych ćwiczeń.

Zapraszam po niego do krótkiej prezentacji:

Znalazłeś w tym wartość?

Podziel się i pomóż innym także znaleźć ten materiał:

Zobacz również:
Komentarze (37):
  1. Anka pisze:

    Świetne.

  2. Paweł pisze:

    Witaj,
    A dlaczego możemy wypisać maksymalnie 3 cechy pozytywne/negatywne? Co się stanie jak wypiszę np po 2 albo 4?

    • Damian Redmer pisze:

      Przy 2 albo 4 – nie będzie wielkiej różnicy. W badaniu była mowa o 3, stąd ta konkretna liczba. Podkreśliłem, żeby nie wypisywać więcej, bo już przy np. 10 cechach zaczynają wchodzić w grę inne mechanizmy psychologiczne (może zrobię o tym prezentację, żeby to wyjaśnić) i efekt może być odwrotny. Nie jest znana dokładna liczbowa granica, kiedy ten efekt się włącza, bo u każdego jest to indywidualne. 3 przykłady cech to jednak na tyle bezpieczna ilość, że ten efekt nie powinien u nikogo wystąpić.

      • Skalbud pisze:

        Te „inne mechanizmy psychologiczne” przy 10 cechach to pewnie uświadamianie sobie, że jednak nie jestem taki super skoro nie umiem wymienić 10 dobrych rzeczy na swój temat… Zgadłem?

      • Damian Redmer pisze:

        Nie w 100% prawidłowo, ale z grubsza ten efekt miałem na myśli. Piszę, że nie w 100% prawidłowo, bo nawet jeśli potrafisz wymienić 10 dobrych rzeczy na swój temat, to ten efekt i tak się często włączy.
        Hmm… może zrobię o nim osobną prezentację…

    • Arek pisze:

      Mają zadziałać Twoje wewnętrzne przekonania. Gdy masz wpisać 10 cech to myślisz, zastanawiasz się, przekłamujesz swoje przekonania. Ot, i tyle. Trzy, dają prawdę o sobie.

  3. jadwiga pisze:

    Chętnie wypróbuję tę metodę na sobie bo wydaje się być. mało skomplikowaną i wszędzie ją można zrobić! A jak długo trzeba czekac na efekt? Dziękuję i pozdrawiam.

    • Damian Redmer pisze:

      W eksperymencie efekt był natychmiastowy.

  4. tini pisze:

    fajne!

  5. Adam pisze:

    Damianie a co w przypadku gdy ktoś bez problemu pisze równie dobrze lewa jak i prawa ręka?

    • Damian Redmer pisze:

      To da trochę mniejszy efekt, ale wtedy celowo postaraj się brzydziej i mniej pewnie napisać słabe strony.

  6. Kuba pisze:

    Damianie, nie zgadzam się na taki nieporządek w moim biurze BY 😀
    Szczególnie przy pralce, w rogu jakaś pajęczyna, no jak tutaj się skupić na postanowieniach 🙂
    Pozdrawiam! kawał dobrej roboty z BY ^^

    • Kuba pisze:

      BTW
      Chciałem wrócić do EWS, tylko chciałbym uniknąć takiej pewnej pułapki (dla mnie) myślenia, które pojawiało mi się po wprowadzeniu systemu – że liczy się to ile zrobię, a nie to co robię.
      Chodzi mi o myślenie w stylu, żeby jak najwięcej pracować, zamiast o tym żeby być jak najbardziej efektywny, jak najwięcej zrobić, jak najlepszymi metodami. Ciężko mi to precyzyjnie opisać, ale konsekwencją tego myślenia jest to że jeżeli miałem mniej niż godzinę, to nie bardzo „warto” było się za coś zabierać. A teraz z perspektywy czasu czuje, że to straszna bzdura, bo nawet jak 10 min poczytam, to jeżeli to zrobię każdego dnia to jest lepiej niż jakbym nic nie robił.
      Nie chcę wpaść znowu w takie schematy.. co polecasz zrobić? (bo po za tym EWS jest b. dobre)

      • Kuba pisze:

        BTW 2 🙂
        Chcę się nauczyć tańczyć, coś polecasz może? od czego zacząć? 🙂

      • Damian Redmer pisze:

        Pytanie dlaczego chcesz się nauczyć tańczyć 🙂
        Jeśli chcesz być możliwie wszechstronnym tancerzem i chcesz zainwestować w to przynajmniej 5 lat to jazz balet albo modern.
        Jeśli chcesz szybciej zobaczyć efekty (czyli tańczyć tak, żeby to już jakoś fajnie wyglądało) to lepszy będzie np. break dance.
        Jeśli chcesz tańczyć nie samemu, tylko z partnerką i w ramach tańca w parze być stosunkowo wszechstronny oraz chcesz w to zainwestować przynajmniej 5 lat, to polecam taniec towarzyski. Jeśli nie czujesz potrzeby wchodzenia w taniec tak głęboko i chcesz szybciej widzieć efekty, to polecam np. salsę czy baciatę

      • Kuba pisze:

        Chcę się nauczyć bo jest to fajna umiejętność (przynajmniej tak mi się wydaje) i …. nie mam śmiałości do dziewczyn 😀
        Powiedział bym, że jestem w fazie sprawdzenia co mi się może spodobać, bardzo lubie muzykę hiszpańską, latynoską, więc może spróbuję właśnie jakąś salsę, baciatę, jak się dowiem jak to wygląda ;). Nie chce robić tego profesjonalnie, konkursy itd. tylko nauczyć się dobrze tańczyć. A teraz jest tyle tych nazw, np. ktoś polecał West Coast Swing. Myślę, że fajnie by było też umieć tango i te klasyczne tańce 🙂 Więc może po prostu posprawdzam i pochodzę, co mi się najbardziej spodoba to wybiorę.

      • Damian Redmer pisze:

        Śmiało 🙂 Taniec fantastyczna sprawa.

      • Damian Redmer pisze:

        Wiem co masz na myśli.
        Miej w zanadrzu szereg czynności, które możesz wykonać „na doczepkę”, czyli np. w bloku 10 minut. U mnie np. kompletnie nie sprawdza się czytanie literatury biznesowej lub badań jak mam 10 minut, ale ćwiczenia fizyczne, trening koncentracji czy czytanie czegoś duchowego, jak najbardziej.
        Jak je wcześniej zdefiniujesz to nie musisz się potem zastanawiać gdy masz te np. 10 minut. A brak zastanawiania się -> mniejsza pokusa, żeby nie zrobić nic -> większa szansa, że wykorzystasz ten czas produktywnie.

      • Kuba pisze:

        Wtedy pomijasz rytuały wejścia tak? Wydaje mi się, że nie ma sensu, jakby to było np. 30 min, to chyba wtedy jeszcze jest sens, ale przy 10, 20 minutach to ja to widze tak, że wcześniej mam taką listę na 10 minut czy 20, nastawiam minutnik i do dzieła (lub w ogóle nie nastawiam). W ogóle z tego co pamiętam, to nastawienie minutnika i wzięcie się od razu do roboty przychodziło mi łatwiej niż zakładanie smyczy i robienie kilku czynności i doooopiero minutnik 😉 Może jest tu jakiś psychologiczny efekt?

      • Damian Redmer pisze:

        Tak – wtedy robię bez rytuału wejścia.
        Na początku miałem trochę tak jak Ty, przy czym unikałem smyczy, bo kojarzyła mi się z tym, że muszę wykonać 50-minutowy blok pracy. A bez niej mogę działać krócej 😉
        Ale w miarę stosowania (i dodania systemu misji) to uczucie zniknęło całkowicie.

    • Damian Redmer pisze:

      Wiem, wiem jesteśmy molestowani o wygląd biura 😉 Na pewno pojawi się możliwość jego „awansu” na lepsze i coraz lepsze (podobnie jak to jest teraz z pokojem drużynowym), ale ciągle wychodzi coś pilniejszego do ulepszenia, stąd to się opóźnia.

  7. Agnieszka pisze:

    Interesujące!

  8. Marcin pisze:

    Cześć Damian. Osoby biorące udział w badaniu nie znały jeszcze wyników badań, to znaczy powiązania pisania niedominującą ręką cech negatywnych ze zmniejszeniem wiary w nie. Czy wiedza o tym, jak to działa może spowodować brak efektów po wykonaniu tego ćwiczenia?

    • Damian Redmer pisze:

      Osoby z badania celowo nie znały tego powiązania i dla zmyłki (żeby nawet się nie domyśliły czego dotyczy badanie) powiedziano im, że potrzebują próbki ich pisma do oceny grafologicznej. Bardzo często wprowadza się uczestników badania w błąd, żeby po prostu efektem placebo lub świadomym dostosowywaniem swoich odpowiedzi do oczekiwań naukowców nie zaburzyli wyników.
      To procedura, żeby dociec czy coś ma jakiś wpływ, czy nie.
      Jednak kiedy już to odkryto, to jeśli wiesz jak to działa, to swoją wiedzą możesz jedynie wzmocnić ten efekt – nie go osłabić. Innymi słowy – Twoje oczekiwania wzmacniają efekt, który działałby nawet gdybyś ich nie miał.

  9. Jerzy pisze:

    Panie Damianie,
    Jest Pan niezwykle inteligentnym człowiekiem.
    Dziękuję.
    Jerzy.

    • Damian Redmer pisze:

      Dziękuję, miło mi 🙂

  10. Marcin pisze:

    Damianie, a jak często stosować tą technikę? Tylko raz i o niej zapomnieć czy lepiej robić to codziennie?

    • Damian Redmer pisze:

      W eksperymencie, który przytoczyłem stosowano ją tylko raz, ale gdybym miał posłużyć się intuicją na podstawie nieco podobnych badań, to sugerowałbym co kilka dni.

  11. Krzysiek pisze:

    Kolejne skuteczne ćwiczenie z rzetelną dawką wiedzy. Dawno tu nie gościłem, ale jedno jest niezmienne – dalej wykonujesz fantastyczną robotę. Niezmiennie trzymam kciuki 🙂

    • Damian Redmer pisze:

      Dzięki 🙂 Fajnie, że zaglądasz.

  12. Violka pisze:

    Ciekawa prezentacja. Przetestowałam i muszę przyznać, że istotnie- moją uwagę zwróciły cechy pozytywne, ale żeby to jakoś podwyższyło moją wartość- no nie wiem … nie poczułam tego 😉 . Chyba, że cała skuteczność tej metody jest przy częstym powtarzaniu tego triku. Hmmm … .

    • Malina pisze:

      U mnie też. Zależy to od osobowości. Kto ma silną osobowość i wierzy w siebie, nie zobaczy wielkiej różnicy.

  13. Bardzo fajne ćwiczenie 🙂 faktycznie może przynieść efekt.
    Pozdrawiam mega pozytywnie

  14. Bardzo ciekawe, pozdrawiam, Krystian.

  15. Grzegorz pisze:

    Fajne ćwiczenie! U mnie, podczas pisania lewą (mniej dominującą ręką) włączył się jeszcze efekt rozbawienia spowodowany widokiem wesoło wykoślawionych liter :).
    Od razu wady przestały być aż tak „poważne” i łatwiej mi je zakwestionować.
    Ćwiczenie w sam raz do zastosowania na zajęciach 🙂
    Pozdrawiam serdecznie!

  16. Park12 pisze:

    Damianie, ważne pytanie myślę, że dla każdego, bo stawiam w ciemno, że duuużo ludzi popełnia ten błąd. Jestem bardzo ciekaw tego, że można wypisać tutaj tylko 3 cechy pozytywne. Domyślam się, że podobnie jest z np. wypisywaniem sobie swoich największych sukcesów, żeby nie było ich za dużo, tylko właśnie te 3-4? Mimo że faktycznie osiągnęliśmy bardzo dużo, to lepiej 3 największe?
    W sumie tak jest w technikach NLP, gdzie do zmiany przekonania stosuje się 6 obrazów.
    Wypisując swoje największe sukcesy ostatniego miesiąca lepiej napisać 6 niż 10? A może 3? Czy warto takie wyliczanki stosować nawet częściej, np. co dwa tygodnie? Kiedyś robiłem takie wyliczanki codziennie (po 10 rzeczy, które w danym dniu fajnie wykonałem)… Zresztą tak piszą na różnych stronach.

    • Damian Redmer pisze:

      Zdecydowanie – przy sukcesach też jednorazowo wypisywałbym/wymieniał nie więcej niż 3. Nie ma jasnej granicy, od której włącza się negatywny efekt psychologiczny – dla jednego to będzie 6, dla kogoś innego 10, a dla kogoś 15 (chociaż u większości włączy się wcześniej). Stąd 3 jest po prostu bezpieczne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *