Specjalne wyzwanie – im więcej wiesz, tym prawdopodobnie gorzej Ci pójdzie

Istnieje wyzwanie, w którym Twoja wiedza i inteligencja mogą Ci PRZESZKADZAĆ, jeśli używasz ich w zły sposób.

Co to za zadanie, co to znaczy „zły sposób” i jaki jest dobry oraz jaka bardzo ważna praktyczna lekcja z tego płynie? Po odpowiedzi zapraszam do prezentacji:

Znalazłeś w tym wartość?

Podziel się i pomóż innym także znaleźć ten materiał:

Zobacz również:
Komentarze (23):
  1. Arek pisze:

    O mały włos, a nie obejrzałbym tej prezentacji. Sądząc po tytule większa ilość wiedzy przeszkadza w wykonaniu danego zadania. Jest to oczywiste dla osoby, która napisała sztuczną sieć neuronową i trochę się nią pobawiła. W zależności od ilości warstw neuronów i liczby neuronów w warstwie czas wykonania tego samego zadania różni się. Wraz ze wzrostem komplikacji takiej sieci w komputerze czas wykonania zdania skraca się, osiąga swoje minimum po czym… rośnie! Dalsze zwiększanie ilości neuronów będzie powodowało WYDŁUŻENIE CZASU ROZWIĄZYWANIA ZAGADNIENIA! Co widać wyraźnie w badaniach nad budowaniem wieży. Osoby ze zbyt skomplikowanym umysłem lub zbyt dużą wiedzą, będą albo wykonywały więcej operacji zanim podejmą decyzję jednostkową, albo będą kierowały się fałszywymi przesłankami (ufanie swemu doświadczeniu). Wykres zależności czasu rozwiązywania od ilości neuronów rozwiązujących je wygląda w przybliżeniu jak odwrócona parabola.
    Wiedząc powyższe, wydawało mi się zbędne oglądanie prezentacji, bo nasze sieci neuronowe podlegają podobnym prawom. Każcie wykopać dół głęboki na 3 metry robotnikowi, inżynierowi i profesorowi uczelnianemu (wszyscy z branży budowlanej), a przekonacie się, że robotnik weźmie się bez namysłu za łopatę i wykopie dół najszybciej. Najwolniej przyjdzie profesorowi, bo obok znanych zagrożeń (osypanie się ścian), będzie zastanawiał się nad innymi, potencjalnie mogącymi wystąpić i w jaki sposób się przed nimi obronić. To jest używanie wiedzy i inteligencji w dobry sposób. A jak można jej użyć w „zły sposób”?
    Porównania z Google-glass i segway-em nie są adekwatne. Nawet gdyby dać do zrobienia takie okularki i wózki do zrobienia przedszkolakom, czy choćby pierwszakom, to oni i tak poślizgną się na opinii publicznej. Bo niby jak mają z nią eksperymentować skoro Google i tak daje prototypy do testowania, więc środowisko i tak opiniuje testerów. Jak przedszkolaki miałaby przeprowadzić eksperyment w tym względzie?
    Co do wózków, to w momencie przeczytania o ich powstaniu, pierwszą rzeczą jaką pomyślałem, że to kolejny krok do ograniczenia poruszania się człowieka o własnych siłach i kolejny krok w rozwoju chorób cywilizacyjnych. Podobnie jak hulajnoga z motorkiem czy rower z silnikiem.
    Po tych przykładach widać, że grupa ludzi z dużą wiedzą może przewidzieć wystąpienie pewnych efektów jak w przypadku okularów Google (co zresztą miało miejsce w postaci negatywnych opinii o tych okularach – mogą identyfikować ludzi na ulicy, podając ich dane osobiste, np. gdzie pracują, mieszkają, ile zarabiają, etc.) czy segway-a.
    Oczekiwałem, że będzie rozwinięcie tematu po budowaniu wieży, ale pomyliłem się. Co ma wspólnego większa wiedza ze spiruliną? Podpowiem – po pierwsze trzeba wiedzieć do jakich potraw ją dodawać, jak zamaskować smak, a po drugie – banał – można się do niej przyzwyczaić. Ale ta podpowiedź przeczy tezie zawartej w tytule prezentacji.
    Jak ktoś przeczyta jedną, czy dwie książki o treningu fitness, nie będzie bał się „zakwasów”, a posiadając jeszcze większą wiedzę (lub praktykę, czyli wiedzę nabytą przez doświadczenia) będzie KONTROLOWAĆ „zakwasy”.
    Im większa wiedza i inteligencja, tym mniej problemów z jedzeniem, treningiem itp. Natomiast w przypadku działania na czas, może się okazać, że trzeba inteligencję przytępić by się wyrobić.
    Z końcówką prezentacji zgadzam się z 100%. Czasami jednak nie ma możliwości przetestowania. Wtedy wiedza i inteligencja musi wystarczyć i podpowiedzieć – angażować się, czy nie.
    Pozdrawiam

    • Damian Redmer pisze:

      Wydaje mi się, że jakoś dziwnie połączyłeś fakty, albo ja zupełnie źle Cię zrozumiałem. Wniosek z prezentacji nie był taki, aby przedszkolaki testowały Google Glass, bo zrobią to lepiej („Jak przedszkolaki miałaby przeprowadzić eksperyment w tym względzie?) ;).
      Nie mówiłem też o połączeniu wiedzy ze spiruliną. To 2 odległe koncepty, których nie zestawiałem ze sobą. Równie dobrze mógłbyś spytać: „Co ma wspólnego spaghetti z Segway’em”. Nic – to elementy tej samej prezentacji, którą spina większy kontekst.
      Wniosek z porażek Googla i Segway’a był taki, że przeprowadzili za mało prawdziwych testów, żeby zweryfikować koncepcje biznesowe. Pytanie opinii publicznej „co sądzisz o”, a przeprowadzenie testu w życiowych warunkach przez zwykłych użytkowników, to 2 różne sprawy. Wystarczyłoby pewnie dać kilku osobom prototyp Segway’a, żeby nim pojeździli do pracy zanim rozpoczęli ich sprzedaż. Pierwsi klienci skarżyli się właśnie na opinie znajomych z pracy.
      Gdyby ktoś z Google Glass przeszedł się do baru czy restauracji, to z pewnością wzbudziłby zdziwienie, więc musiałby wyjaśnić co ma na oczach. Gdyby w wyjaśnieniach doszedł do etapu, w którym mówi „… i mogę wszystko nagrywać. Widzisz – tutaj jest kamera, która jest ciągle włączona.” to z pewnością spotkałby się z niezadowoleniem rozmówców.
      Wystarczyłyby tylko takie testy. Których zabrakło…

  2. Arek pisze:

    czas wykonania zadania, a nie „zdania”, jak mi się błędnie wpisało…

  3. marek pisze:

    Absolwenci szkół biznesowych dyrektorzy itd mają słabe pojęcie o mechanice i stąd pewnie ich słabe wyniki w budowaniu wieży. Jak dobrze zobaczyłem najlepiej radzili sobie architekci i inżynierowie a więc ludzie którzy mają okreslone zdolności. I tu chyba jest klucz do powodzenia powodzenia – zdolności wiedza doświaczenie. Biznesmeni nie mają doświadczeń w zakresie oddziaływania przedmiotów na siebie ani nie muszą mieć zdolności potrzebnych inżynierom stąd pewnie ich niepowodzenia – ich plany były nierealne, nie znali odpowiednich rozwiązań technicznych. Podobnie byłoby gdyby zatrudnić inżynierów i techników do budowy biznesu – pierwsze kilka projektow szybko by upadło. Być może po kilku próbach, zdobyciu doświadczenia i wiedzy coś by zrobili. A dzieci to chyba robiły tak jak opisano metodą prób i błedów nabierając doświadczenia.

  4. Michał pisze:

    Dzięki Damian za potwierdzenie tego, co podpowiadała mi już wcześniej intuicja. Słyszałem od jednego coacha „stwórz plan od A do Z, jeżeli masz wielki cel” i zastanawiałem się, żeby się do tego zastosować, ale sobie myślę: „kurde, czyli gdybym chciał nauczyć się języka angielskiego do poziomu takiego, a takiego to musiałbym stworzyć plan przewidujący co będę robił przez następne 3 lata… hmm, ale przecież już za tydzień może się okazać, że znajdę dużo lepszy sposób w moim mnieaniu na naukę języka i cały misterny plan w
    …”. Także – wolę korygować lot na biężąco niż przed lotem planować, w których odcinkach zawieje silny wiatr, który zmieni kierunek lotu samolotu

  5. Według mnie opracowując misterny plan dążymy często do tego żeby był on idealny zanim cokolwiek zrobimy, podczas gdy nigdy nie można przewidzieć tego jaka „pianka” po drodze się pojawi i ile ich będzie.
    Wniosek więc jest dla mnie z tego taki, że nawet najmniejsze działanie pozwala dać więcej odpowiedzi niż miesiące samego tylko planowania 🙂

  6. bart pisze:

    Arek, Twoja wzmianka o sieci neuronowej jest absolutnie z czapy… To jak funkcjonuje człowiek a jak sieć neuronowa, to ja porównywanie funkcjonowania rakiety kosmicznej i średniowiecznego młyna… Sorry ale pomyliłeś płaszczyzny, w związku z czym wnioski też są błędne

  7. bart pisze:

    W dziedzinie informatyki zauważono problemy o których, Damianie, wspomniałeś w tej prezentacji i jedną z odpowiedzi na nie jest „Agile” i „Scrum” (polecam zajrzeć, metodyki zwinnego wytwarzania oprogramowania), polegająca właśnie na odejściu od wielkich planów i skupieniu się na prototypach i mniejszych iteracjach

    • Damian Redmer pisze:

      Jest nas kilkanaście osób w zespole (w tym 4 programistów), więc pracujemy scrumem. Podobnie zauważono ten sam problem najmocniej przy start-upach i powstała metodologia Lean Startup, ale niestety nadal jest zbyt mało rozpropagowana i nawet znając ją, jest pokusa żeby zamiast testów, opracować super plan, zrealizować go i oszołomić świat.
      Więc warto sobie przypominać do czego prowadzi ta pokusa, bo ulegają jej nawet wielkie marki.

  8. Rafał pisze:

    Bardzo fajna prezentacja 🙂
    Trochę zabrakło dalszego wytłumaczenia wykresu (mechanicy i architekci, dyrektorzy generalni).
    Dodając ich można dojść do ciekawych wniosków.
    Mechanicy i architekci, mają wiedzę i doświadczenie w konstruowaniu, dlatego im najlepiej poszło. Przy czym większą rolę odegrało doświadczenie którego nabili w trakcie pracy.
    Dyrektorzy generalni za to mają duże doświadczenie z różnymi projektami (przecież nie dostali się na to stanowisko nie kończąc jakiegoś projektu). Więc wiedzą jak się projekt wziąć aby wyszedł. Faza prototypownia itd.
    W tych grupach do głosu doszło głównie doświadczenie i dlatego byli najlepsi.
    Osoby zaraz po studiach mają głowy napchane wiedzą, ale doświadczenie żadne i nie wiedzą jak je dobrze zdobyć. Dochodzi do wniosku to co robili niedawno na studiach, czyli wykorzystywanie wiedzy, która sama w sobie niewiele daje (często potrzebna do zdobycia doświadczenia, ale w konkretnej dziedzinie). Studenci potraktowali to jak kolejny test do zaliczenia, który zalicza się za wiedzę, a nie doświadczenie.
    Osoby przeciętne, nie miały takiej dużej wiedzy jak studenci lub życie wybiło im z głowy że wszystko da radę zrobić na wiedzę. Nabrali doświadczenia w rozwiązywaniu różnych życiowych problemów. Ale nie nabierają tak szybko doświadczenia (człowiek z wiekiem wolniej się uczy).
    Dzieci jak wszyscy wiemy uczą się błyskawicznie (szczególnie jeżeli nauka przybierze formę zabawy i szkoła się za nich nie weźmie 😛 ). Nie miały z czego korzystać bo nie miały żadnej wiedzy, więc jak najszybciej zaczęły eksperymentować i zdobywać doświadczenie.
    Krótki wniosek: doświadczenie jest o wiele cenniejsze niż czysta wiedza.
    Jak chcesz coś osiągnąć to musisz zacząć działać i nabierać doświadczenia od innych którzy szli tą samą drogą już wcześniej albo samemu upadając.

  9. Artur pisze:

    Podczas oglądania tego krótkiego filmu sam lektor w trakcie wypowiedzi plątał się kiedy wypowiadał i tłumaczył całość tego krótkiego filmu, a przede wszystkim gubił w swoich słowach i plątały się jego zdania w ten sposób, więc czy to logiczne aby zaufać takim osobom i dokonać zakupu tego cóż on sam tutaj poleca, bo jak sądzę raczej nie, a to dlatego, że gdyby samemu z tego skorzystał to wypowiadałby się bez zatrzymywania lub bez plątania swoich słów, a robił wszystko przeciwnie. Więc nie polecam, bo to nielogiczne.

  10. Damien pisze:

    A w skrócie, to by było tak; Kwestionować oczywiste założenia!!
    Zawsze pytać, dlaczego!!
    Oraz Zachować dziecięcą świeżość umysłu!!
    Ta daaa =))

  11. Michał pisze:

    Segway padł głównie z tego powodu, że grupa, która by najchętniej z niego korzystała, czyli leniwe grubasy, nie mogła go używać, bo miał za mały udźwig.

  12. Andrzej pisze:

    Z tego co powiedziałeś wynika, że dzieci używają agile. Wszystkie projekty piszę właśnie w ten sposób i jestem z tego bardzo zadowolony. Z tego co słyszałem ponad połowa projektów informatycznych powstaje właśnie w tej metodyce. Polecam poczytanie na ten temat.

    • Damian Redmer pisze:

      Best You rozwijamy właśnie w ten sposób 🙂 Oczywiście – jak pewnie przy każdym projekcie informatycznym – to nie sprawia, że nie ma błędów (nawet przecież Facebook ma bugi), ale nie wyobrażam sobie już jak moglibyśmy robić to inaczej.

  13. Jarek pisze:

    Damian kiedyś bardzo lubiłem Twoje prezentacje ale ostatnio mam wrażenie, że coraz częściej wyciągasz zbyt daleko idące wnioski i nieco odpływasz od rzeczywistości.
    Oczywiście opierasz swoje prezentacje nadal na faktach, badaniach itd. ale wnioski, które wyciągasz i stwierdzenia jakie w nich padają sprawiają, że naprawdę ciężko się słucha Twoich prezentacji.
    Wiem, że w każdą prezentację włożono sporo pracy od strony poszukiwanych informacji ale…
    Dzisiejsza prezentacja i jej tytuł: im więcej wiesz, tym prawdopodobnie gorzej Ci pójdzie
    Totalnie nie oddaje rzeczywistości i tego jak jest w życiu i biznesie.
    Prawda jest taka, że im więcej wiesz w określonej dziedzinie (włączając w to doświadczenie) tym statystycznie idzie Ci pójdzie.
    Sam pokazałeś, że architekci czyli osoby, które znają się budowaniu= a przecież budowania dotyczył eksperyment ze spagetti- budowali najwyższe wieże.
    Przykład google glass i segwaya pokazuje tylko, że osoby, które je tworzyły nie posiadały odpowiedniej wiedzy i świadomości dotyczącej produktów i życia. Przecież gdyby google glass nie było tworzone przez geeków tylko zaangażowano by parę osób z zewnątrz, które by nie patrzyły tylko na aspekt techniczny i jaki to świetny gadżet to szansa, że ktoś by zauważył problem zanim okulary wejdą do produkcji byłaby dużo większa.
    To jest myślę ciekawy temat, że często osoby spoza branży mogą spojrzeć na coś z innej strony, w sposób świeży i innowacyjny i dokonać rewolucji albo zauważyć coś oczywistego co osobom, które na codzień pracują w danym temacie nie przyjdzie do głowy bo takie już mają klapki na oczach, że działają ciągle w ten sam sposób i myślą ciągle podobnie.
    Dla mnie wniosek z prezentacji jest tylko jeden- zawsze może pojawić się coś czego nie przewidziałeś w danej sprawie więc oczekuj nieoczekiwanego. Ale mam wrażenie, że Twoja prezentacja niby z jednej strony się na tym skupia ale z drugiej strony jakby chciała powiedzieć, że nawet jeśli się na czymś nie znasz to może Ci się udać to coś zrobić i nawet większą szanse masz niż ktoś kto w danym temacie siedzi i posiada wiedzę.
    Myślę, że można było wspomnieć o PDCA (Plan Do Check Act)- przecież to podejście opisuje dokładnie to co chyba chciałeś przekazać w tej prezentacji i wcale nie żadną rewolucją.
    Pozdrawiam,
    Jarek

    • Damian Redmer pisze:

      Tytuł prezentacji nie był wnioskiem – dotyczył stricte wyzwania z pianką Marshmallow i ujmował jeden fakt w ściśle określonych warunkach. Prawdopodobnie jak weźmie się niemal dowolny artykuł/książkę/filmik i tytuł z niego rozciągnie na wielki uniwersalny wniosek niezależnie od treści, to wyjdą bzdury. A wniosek z samej prezentacji nie był taki, że przedszkolaki powinny prowadzić biznesy, bo dyrektorzy ze swoją wiedzą zrobią to gorzej.
      Tylko, że jest pewna szkodliwa tendencja do nadmiernego ufania swoim planom bez testowania ich, która rośnie w miarę zdobywania wiedzy ogólnej (nie specjalistycznej z danej dziedziny – dlatego ten efekt nie objął w wyzwaniu z pianką architektów).

  14. Ewa pisze:

    Kłania się przypisywana Sokratesowi sentecja” wiem, że nic nie wiem”.
    Wiedza budzi świadomość stopnia niewiedzy.
    Ta z kolei prowadzi do pewnego rodzaju niepewności wynikającej z uzmysłowienia sobie mnogości ograniczeń, uwarunkowań, powiązań.
    Tymczasem, parafrazując nieco Einsteina, samolot stworzył ten, kto nie wiedział, że nie można latać.
    Dziecko nie zna ograniczeń, bo nie ma wiedzy.
    Nie wie, że nie mozna latać. Zrobi więc wszystko, żeby pofrunąć 😉
    Na tej zasadzie opierają się klasyczne burze mózgów.
    Biorą w nich osoby także zupełnie nie znające tematu i szukają rozwiązań.
    Nieważne jak absurdalnych.
    To tzw. ” myślenie w bok”. Spojrzenie z dystansu. Bez codziennych filtrów.
    Seegway czy okulary google to raczej antyprzykłady. Rozumiem, że przeciwstawne do przedszkolaków.
    Zrobisz cokolwiek jeśli tylko nie wiesz, y to niemożliwe 😉
    Fajny temat 😀

  15. daniel pisze:

    Witam.
    Zgadzam się z Markiem, ale uprościłbym to wszystko tak aby sedno nie zgubiło się w gąszczu informacji.
    Moim zdaniem rzecz leży w tym, że tylko nieliczni w sposób świadomy używają umiejętność myślenia latelarnego.. To jest zasadnicza przyczyna, dlaczego określonym grupom szło słabo w różnym stopniu w stosunku do dzieci.
    Dorosły częściej niż rzadziej, w takiej sytuacji pomyśli wertykalnie a nie latelarnie. Myślenie wertykalne opiera się wyłącznie na własnej bazie wiedzy i wyłącznie opiera się na doświadczeniu. W przeciwieństwie do myślenia latelarnego.
    Architekt poradził sobie szybciej niż biznesmen ponieważ analizował rozwiązanie zadania opierając się na doświadczeniu.
    Dlaczego dzieci są bardziej twórcze, znajdują zaskakujące rozwiązania etc? Dziecko MUSI korzystać z umiejętności myślenia latelarnego ponieważ myślenie wertykalne wymaga wyposażonej bazy własnej w doświadczenia i wiedzę. Póki tak się nie stanie – pracuje myślenie lateralne.
    W miarę wyposażania własnej bazy danych, kontrolę przejmuje myślenie wertykalne. Po jakimś czasie, chcąc mieć korzyści płynące z umiejętności myślenia latelarnego, trzeba „odświeżyć” pamięć i świadomie pracować w oparciu o lateralne myślenie.
    Z tego punktu widzenia ten rozsławiony eksperyment nie jest niczym innym jak genialnym chwytem marketingowym..
    Błąd polega na tym, że postrzeganą receptą jest kontrola nad „wiedzą i doświadczeniem”. gdy powinno się koncentrować na nauce świadomego wykorzystywania umiejętności myślenia latelarnego. Koniec kropka.
    To podstawowa i absolutnie kluczowa umiejętność pozwalająca osiągać dowolne cele, odnosić sukcesy na każdej płaszczyźnie życia.
    Jest to nasza umiejętność atawistyczna w którą WSZYSCY jesteśmy wyposażeni.
    Pędziłem skrótami myślowymi, ale chyba wszyscy czytający rozumieją o co chodzi. Wszak idioci Damiana nie czytają bo ni w ząb by nie zrozumieli o czym on gada..
    Pozdrawiam.

  16. Malina pisze:

    Kontrowersyjny temat, który został tu przedstawiony w sposób bardzo uproszczony z naciskiem na udowadnianie, że wiedza przeszkadza. Z okularami nie trzeba robić testów. Taką reakcję ludzi można było przewidzieć bez problemu. Wystarczyło tylko postawić się w roli człowieka stojącego po tej drugiej stronie czyli: „Jak ja bym się czuła gdyby ktoś patrzył na mnie kamerami a nie oczami. Na pewno niekomfortowo. W tym wypadku to nie nadmierna wiedza tylko brak empatii zawalił cały projekt.

  17. Przemek pisze:

    Hej Damina ! Wspominałeś o Spirulinie. Ja też właśnie ją kupiłem jakieś 3 tygodnie temu. Na początku nie mogłem przełknąć – rozpuszczałem w wodzie albo właśnie dosypywałem do smoothie. – coż więcej mówić, było po prostu nie smaczne.
    Mam sposób, który polecam przetestować.
    Łyżka spiruliny + łyżka albo 2 „surowego” miodu ( najlepiej prosto z pasieki) + dodajesz minimalnie wody. Mieszasz aż do utworzenia jednolitej konsystencji następnie dodajesz wodę do końca kubka, wyciskasz do tego połowe cytryny i znowu starannie mieszasz. Naprawdę warto spróbować. Nadal czuć taki posmak spiruliny, ale jest zdecydowanie lepiej :).
    Pozdrawiam
    Przemek

    • Damian Redmer pisze:

      Ciekawe… dzięki za pomysł!

  18. Marcin Tomasz pisze:

    To w takim razie, jak najlepiej zabrać się do biznesu?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *