Jak realizować projekty do 300% szybciej?

Zobacz na prostym przykładzie, jak jedna grupa osób jest w stanie ukończyć wszystkie swoje projekty dużo szybciej niż druga, mimo że w obu grupach:
– wszyscy pracują tyle samo czasu i obie grupy składają się z takiej samej liczby osób
– wszyscy tak samo mocno się starają i są tak samo produktywni
– wszyscy mają te same umiejętności i motywację
– wszyscy mają identyczne zadania, na które poświęcają identyczną liczbę czasu

Mimo że właściwie wszystko w obu grupach jest identyczne, jedna z nich potrafi realizować projekty wielokrotnie szybciej niż druga. Jak to w ogóle możliwe?

Wszystko za sprawą przestrzegania JEDNEJ dodatkowej zasady.

Zapraszam po nią:

Znalazłeś w tym wartość?

Podziel się i pomóż innym także znaleźć ten materiał:

Zobacz również:
Komentarze (18):
  1. Robert pisze:

    Kiedy jeszcze pracowałem na etacie w branży IT to nigdy się nie zdarzyło, żebym był przydzielony tylko do jednego projektu 🙂 Kiedy pytałem jak mam zrobić 2 lub 3 rzeczy w tym samym czasie to zapadała krępująca cisza. To był jeden kilku powodów pożegnania się z etatem.

    • Damian Redmer pisze:

      Klasyk 🙂
      Ale popełnialiśmy ten sam błąd. Słowem kluczem było u nas „w międzyczasie”. Czyli weź się proszę za to zadanie, a w „międzyczasie” rób jeszcze to drugie 😉

  2. ANNA pisze:

    super sposób ja staram się własnie tak pracować zamknąc jedno i brać się za nastepne tylko proszę doradzić co zrobić kiedy zlecający nie dostarczają dkumentów na czas i musze zawiesić coś bo nie mam potrebnej wiedzy wiec zaczynam nastepne ??a potem sie cofam do pierwszego

    • Tom pisze:

      Jeżeli pierwsze jest ważniejsze, to według mnie tak powinno się robić. Nie mamy możliwości kontynuować pierwszego, to zaczynamy drugie, a gdy już będzie taka możliwość to znowu zajmujemy się pierwszym. Warto na samym początku zrobić listę priorytetów, wtedy będzie wiadomo, co w danym momencie jest dla nas najważniejsze.

    • Mateusz pisze:

      Może nie rozpoczynać projektu dopóki zlecający nie dostarczy wszystkich dokumentów

    • Damian Redmer pisze:

      W zarządzaniu projektami metodą łańcucha krytycznego (CCPM) – z niego zresztą pochodzi koncepcja z prezentacji – jedną z kolejnych zasad jest to, aby przed rozpoczęciem swojej części projektu posiadać wszystkie potrzebne do jego ukończenia informacje, materiały i narzędzia lub mieć zaplanowane jak one do Ciebie dotrą tak, abyś nie musiała przerywać pracy.
      W idealnym scenariuszu prosisz klienta o wszystkie potrzebne (i możliwe do dostarczenia wg niego) materiały ZANIM zaczniesz projekt (lub najlepiej robi to ktoś inny).
      Jeśli jednak przez brak czegoś nie jesteś w stanie aktualnie dokończyć projektu, to faktycznie zaczynamy kolejne, ale gdy tylko będziesz miała możliwość dokończenia poprzedniego, to przerywasz to następne zadanie i wracasz do pierwszego (tak aby nie utknęło na dłużej czekając, aż skończysz drugie za które się wzięłaś czekając na dokumenty).

  3. Ekstra sprawa, mając 100 ludzi można duży projekt ukończyć naprawdę ekspresowo 🙂

  4. Tomek pisze:

    Fajnie, fajnie… Tylko że nie ma w tym żadnej „magii” ani nawet żadnego usprawnienia. Jedyny powód, dla którego w scenariuszu B zadana skończone zostały wcześniej jest taki, że w scenariuszu A webmaster przez 30 dni nic nie robił. W rzeczywistości w żadnej normalnej firmie tak nie jest (webmaster w tym czasie robiłby inne zadania i sumarycznie wyszłoby na to samo).
    Także przepraszam bardzo, ale te 300 procent jest wzięte z sufitu…
    Chyba, że celem tego filmu było przekazanie oczywistości, że jak będziesz robić trzy rzeczy na raz, to zajmie Ci to więcej czasu niż zrobienie tylko jednej z tych rzeczy.

    • Damian Redmer pisze:

      Dzięki za ten komentarz – czekałem aż się pojawi 😉
      Pamiętaj, że przykład z prezentacji to… tylko przykład. Ale nawet jeśli założymy, że wszystkie projekty i zasoby w każdym projekcie zawsze są tak idealnie rozlokowane, że nie da się zastosować schematu nr 2 (czyli nasz webmaster przez dokładnie pierwsze 30 dni jest czymś zajęty) i nie da się / nie opłaca wymienić pracy tej drugiej osoby zewnętrzną firmą aby na niego przejść (czyli prawie nigdy nie mamy takiej sytuacji) to faktycznie – gdyby powtarzać tryby nr 1 i 2 razy jeszcze kolejne 30 projektów, to wyszłoby, że sumarycznie wszystkie razem są kończone podobnie. Czyli przykładowo i w trybie pierwszy i drugim po 600 dniach udałoby się zrealizować ok. trydzieści 20-dniowych projektów.
      W końcu mamy idealnie rozlokowane zasoby pracy i każdy pracuje ciągle, więc to logiczne, prawda?
      Mimo tego, NADAL jest OGROMNA przewaga pracy w trybie drugim, która mogła Ci umknąć, gdy pisałeś, że „nie ma żadnego usprawnienia”.
      Prościej to zauważyć na większych projektach.
      Wyobraź sobie, że mamy 3 nie 20-dniowe projekty, ale roczne.
      I mamy idealnie rozlokowaną pracę w obu trybach, tak że po 3 latach oba tryby skończą wszystkie 3 projekty.
      Tylko, że w trybie pierwszym WSZYSTKIE projekty będziesz miał skończone dopiero po ok. 3 latach. Kiedy w trybie drugim, pierwszy z nich będziesz miał skończony już po roku.
      Na takiej skali – działanie w trybie pierwszym jest zabójcze dla firmy.
      Jeśli prowadzisz zlecenia dla kogoś i obiecujesz mu ukończenie tego samego projektu za 3 lata, a ja za rok i to w tej samej cenie… to kogo wybierze?
      A jeśli robisz projekt dla siebie i np. jest nim wypuszczenie nowego telefonu komórkowego, to jeśli ja jestem w stanie wypuszczać nowy model co roku, a Ty wypuszczasz 3 modele ale raz na 3 lata, to zostaniesz kompletnie w tyle pod względem technologii.
      Bo 3 lata zajmie Ci budowanie wszystkich 3 modeli wg planów sprzed 3 lat i na technologii sprzed 3 lat. Gdy będziesz je wypuszczał na rynek, one już będą stare.
      Widzisz to?
      Mimo, że w ciągu 3 lat obaj kończymy tyle samo projektów (3), to jeśli Ty kończysz je masowo (wszystkie 3 na koniec 3 lat), a ja co roku jeden, to Twoja konkurencyjność na rynku jest tragiczna i taka firma po prostu bankrutuje bo nie dotrzymuje tempa firmie pracującej w trybie drugim, która zgarnia wszystkie zlecenia i wszystkich klientów.
      Mimo, że przecież obie mają dokładnie takie same moce przerobowe. Ta druga po prostu miażdży na rynku tą pierwszą pod każdym względem.
      Nie nazwałbym tego nawet „drobnym usprawnieniem”. To kluczowa przewaga, która decydowała już do tej pory o losach wielu firm i decyduje dalej.

  5. Kriss pisze:

    A gdyby grafik oddawał kawałek swojej skończonej pracy webmasterowi po każdym dniu, to webaster mógłby ruszyć ze swoją pracą już drugiego dnia. W efekcie projekt pierwszy zostałby skończony 29 dnia, drugi 30 dnia, a trzeci 31 dnia.
    Ja uważam, że projekty trzeba dzielić na taski (zadania) i oddawać je jak tylko zostaną zrealizowane – oczywiście zadania wykonujemy po kolei, bez rotacji. Wyjątkiem są sytuacje, gdy z jakimś zadaniem jesteśmy wstrzymani np. przez konieczność doprecyzowania dokumentacji. Wówczas możemy przełączyć się na drugie zadanie, które automatycznie staje się tym najbardziej priorytetowym. Kiedy skończymy to drugie, wracamy do pierwszego jesli już nie jest blokowane lub bierzemy następne z kolejki.
    Oczywiście warto też rzymać się kilku złotych zasad:
    – nie bierzemy na siebie więcej niż 4 zadań
    – zadanie powinno być krótkie i możliwe do zrealizowania w czasie 1 do 4/5 dni
    – jesli zadanie nie mieści się w czasie 5 dni, powinno zostać podzielone na mniejsze podzadania, a te ewentualnie na jeszcze mniejsze

    • Damian Redmer pisze:

      „A gdyby grafik oddawał kawałek swojej skończonej pracy webmasterowi po każdym dniu, to webaster mógłby ruszyć ze swoją pracą już drugiego dnia” – czemu poprzestać tylko na tym –
      niech przekazuje swoją pracę co godzinę, albo co minutę, wtedy pójdzie jeszcze szybciej ;).
      Tylko, że po prostu założyliśmy, że webmaster nie użyje zaledwie dziennej pracy grafika – potrzebuje jej w całości. To było założenie do tego przykładu.

  6. Mateusz pisze:

    Damianie Złoty,
    chyba jesteś nie-w-formie. Niestety muszę się dołączyć do głosów krytyki.
    Reklamujesz prezentację jako przeznaczoną dla osób pracujących w grupie. Ale podany przez Ciebie przykład to praca indywidualna W NAJCZYSTSZEJ POSTACI!
    Widzisz to? W Twoim przykładzie osoba A wykonuje swoją pracę, osobie B nic do tego. B bierze dopiero gotowy produkt, pracuje nad nim, a osoba A już się tym nie interesuje. Zero interakcji, zero zależności – to nie jest praca grupowa.
    Jak robisz czwartkowe prezentacje, to czy pracujesz grupowo z producentem swojego komputera, autorami artykułów naukowych, producentem Freeminda itp.? Raczej nie. Ale pewnie pracujesz „grupowo” z naszym (Złotym) Adamem. Może wysyłasz mu szkic prezentacji, on robi grafiki i animacje (Ty w tym czasie robisz coś innego!), przysyła Ci grafikę, Ty przeglądasz (on w tym czasie robi coś innego), przesyłasz mu ewentualne sugestie, co poprawić… itd.
    No Panie Damianie.
    Chyba rozumiem, co chciałeś przekazać, ale przykład słabo dobrany.
    Pozdrawiam
    Mateusz

  7. ziemian pisze:

    Mnie mocno raziły zagrywki muzyczne, bardzo to zgrzytało wg mnie. Motyw na pianinie jak dla mnie kompletnie niepasujący, a poza tym muzyka zmieniania w dziwnych momentach przez co mnie zauważalnie utrudniło odbiór.
    Poza tym ok, ale słyszę że dobór ścieżki dźwiękowej i szczególnie przejścia między kolejnymi motywami nietrafione jak dla mnie. Ale cały czas do przodu, mam nadzieję 🙂

    • Damian Redmer pisze:

      Dzięki za informację zwrotną – przekażę i będziemy się w tym poprawiać.

  8. Antek pisze:

    Podobał mi się temat, przykład rzeczywiście laboratoryjny, ale wyjaśnia mi ideę. Natomiast bardzo przeszkadzała mi muzyka – głośna i w ogóle nie wiadomo, po co ona.

  9. Nula pisze:

    Witaj:) Zgodzę się co do jednego: sposób drugi powoduje zdecydowanie mniej stresu. Na studiach próbowano nad uczyć multitaskingu serwując nieraz po 7 projektów na raz, przez co moja psychika szwankowała okropnie, bo musiała przestawiać się kilka razy dziennie z jednego projektu na drugi, a presja była bardzo obciążająca. W firmie gdzie przez chwilę pracowałam jednak osoba kończyła kawałek projektu i zaraz wysyłała drugiej, ale też robił się z tego niezły misz-masz bo część projektu pierwszej osoby była niedokończona. I w efekcie robiły się spore opóźnienia. Myślę, że warto dzielić projekty na większe bloki zanim prześle się je do drugiej osoby. Oszczędza się sporo stresu.

  10. Arek pisze:

    Nie wiedziałem, że można wpaść na taki, za przeproszeniem, durny sposób jak pierwszy z przedstawionych w prezentacji. Naturalne jest, że zaczyna się jakiś etap i kończy go w dużym zadaniu, a w małych robi się zadanie do końca, zanim weźmie się za następny.
    Tylko w źle zarządzanych firmach robi się przeskoki między zadaniami. Sam przez to przeszedłem w budżetówce, mając 6 zadań naraz do zrobienia, co wymagałoby umiejętności albo bilokacji, albo powielenia się byto zrobić. Wówczas nie wykonuje się najważniejszego zadania, tylko najważniejszego dla najwyżej posadowionego decydenta.
    W firmie grafik i webmaster pracowaliby jednocześnie. Wiele projektów pozwala na jednoczesne pracowanie nad jego pracami, jak jest w IT czy w budownictwie. Zerknijcie sobie, jeśli jeszcze nie znacie, na wykresy (diagramy) Gantta – zaznacza się na nim planowane zadania do równoległej realizacji, jak również jako następstwo ukończenia wcześniejszego zadania.
    Wyjątki od realizacji jednego zadania, to zmęczenie umysłowe danym tematem. Przerwa w danym zadaniu owocuje nowymi pomysłami lub w ogóle znalezieniem rozwiązania problemu, będącego przyczyną stagnacji. Tak więc nie można jednej miarki przykładać do wszystkich projektów czy zadań. Najlepsze jest indywidualne podejście do każdego z nich. Dziel i rządź! – mówi reguła. B. Tracy każe siedzieć nad pracą dotąd aż się ją skończy. Zespoły muszą same określić jak podzielić pracę nad projektem by wykonać go szybko.

  11. Jakub pisze:

    Co ciekawe, pisał już o tym w 1608 roku pisał św. Franciszek Salezy w swoim dziele Filotea:
    „Muchy są dokuczliwe nie swoją wielkością, ale mnóstwem; podobnie i nasze sprawy niepokoją nas nie tyle, gdy są wielkie, ile gdy są mnogie. Przyjmuj więc spokojnie wszystkie sprawy, które ci przychodzą i staraj się spokojnie załatwiać jedną po drugiej. Bo gdybyś je chciała wszystkie razem albo nie po kolei wykonywać, twój własny wysiłek przygnębiłby cię i zwątliłby twego ducha. Najczęściej zaś, umęczona nadmierną niecierpliwością, nie osiągnęłabyś skutku.” (Filotea, część III, rozdział 10)
    Czasem można się zaskoczyć jak stare są prawdy, które *odkrywamy* dziś, a które są dostępne od wieków i tylko czekają, by po nie sięgnąć;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *