Jak sprawić, aby ludzie wokół przestali Cię wkurzać?

Ludzie wokół czasami potrafią doprowadzić do szału. Nie tylko często atakują nasze poglądy, ale też nas samych personalnie.

Istnieje jednak prosty i skuteczny sposób, który pozwala nie stracić opanowania nawet w starciu z najbardziej irytującymi rozmówcami. O nim w nowej czwartkowej prezentacji chciałby Ci opowiedzieć nasz nowy prezenter.

Co to za sposób i jaki prezenter? 😉

Przekonaj się:

Znalazłeś w tym wartość?

Podziel się i pomóż innym także znaleźć ten materiał:

Zobacz również:
Komentarze (27):
  1. Joanna pisze:

    Temat prezentacji jak dla mnie mega ciekawy. Trochę musiałam się przyzwyczaić do nowego głosu i myślę, że jak na pierwszy raz to wyszło całkiem fajnie. Gratuluję debiutu Adam 😉

    • Adam pisze:

      Dziękuję! Fatalna dykcja też pewnie nie ułatwia sprawy. Obiecuję nad tym popracować 😉

  2. Krzysztof pisze:

    Brak wrażliwości nt. wulgaryzmów.

    • Adam pisze:

      Miałem nadzieję, że ten raz nikogo nie urazi. To jest zdecydowanie wyjątek i nigdy nie stanie się u nas regułą. Pozdrawiam 😉

  3. Dominika pisze:

    Gratuluję debiutu!

    • Dominika pisze:

      Wcieli mi cześć komentarza…. Było napisane:”Gratuluję debiutu. Temat ciekawy, czekam na więcej. Spróbuję tej metody. Każdy prezenter jest inny, dlatego po kolejnych prezentacjach powiem co myślę o samym wykonaniu.”

  4. Agata pisze:

    Bardzo podobala mi sie prezentacja. Masz mily glos i jak dla mnie dobra dykcje. Filmik oceniam jako wzbogacajacy mentalnie. Musze przyznac, ze nieswiadomie wykonywalam te technike wiele razy, ale ten filmik pomoze mi w wypracowaniu tego nawyku

    • Adam pisze:

      Bardzo się z tego cieszę. Pozdrawiam serdecznie! 🙂

  5. Adam pisze:

    Proszę nie „misiu kolorowy” – wolę po prostu „Adamie” 😉
    Tak, byłem w konfliktowych sytuacjach częściej niż raz. Proponuję tę metodę nie bez powodu. Niemal wszystkim brakuje empatii – a to jest powód, dla którego pojawia się zdecydowanie większość konfliktów. Oczywiście, ta metoda nie sprawdzi się w każdej sytuacji. Dlaczego?
    Prawdopodobnie dlatego, że „uniwersalna i zawsze skuteczna rada” po prostu nie istnieje.
    Tak samo w przypadku prześladowców. Czym innym jest pokłócić się o brukselkę czy poglądy polityczne. Czym innym zaś – mieć kogoś, kto systematycznie niszczy Ci życie. Ta technika nie jest po to, by działać w tym drugim przypadku.
    Wydaje mi się, że nie zmarnowałem czasu wszystkich. Jeśli zmarnowałem Twój – proszę o wybaczenie. Mam nadzieję, że następnym razem usłyszysz ode mnie coś, co bardziej Ci się przyda.
    Pokoju!

  6. Agata pisze:

    PS mi akurat wulgaryzm nie przeszkadzal

  7. Agata pisze:

    PS mi akurat wulgaryzm nie przeszkadzal

  8. Dorota pisze:

    Głos ma Pan łagodny i przyjemny, polszczyzna poprawna, do dykcji też nie mam zastrzeżeń, nie mówi Pan przez nos, co do metody…. w niektórych sytuacjach może się przydać ale nie wzbudza miłości tylko obojętność wobec rozmówcy, bo trzeba się nieźle zdystansować, szczególnie w przypadku newralgicznych tematów, żeby zachować spokój. Poza tym sposób nie działa w przypadku, gdy „przeciwnik” za jedynie słuszne rozwiązanie konfliktu uważa zmianę moich poglądów na jego, albo się śmiertelnie obraża i uwłacza mi, że śmiem mieć inne zdanie, niezależnie jak spokojnie je wypowiem. Sposób na scysję jest raczej uzależniony od tematu, który ją wywołał i poziomu rozmówcy. To taki żłobek w rozwiązywaniu konfliktów. A może zajmie się Pan tematem szerzej i głębiej? Byłoby super, mieć do wyboru spośród kilkunastu sposobów na rozwiązywanie konfliktów, przetestowanych naukowo. Początki często bywają trudne, proszę się nie zrażać. Debiut OK, ale Rozwojowiec i poziom Damiana Redmera zobowiązują…

    • Adam pisze:

      Dziękuję za rzeczowy komentarz. Pozdrawiam! 🙂

  9. Ppp pisze:

    Widząc tytuł prezentacji, myślałem, że to kolejny film o różnicach osobowości. Poglądy nie są najbardziej wkurzające. Mogę łatwo zignorować to, że ktoś kibicuje innym klubom, słucha innej muzyki i co innego jada – możemy o tym po prostu nie rozmawiać. O wiele bardziej mnie wkurza, że ktoś bez sensu miele jęzorem, choć mógłby to samo powiedzieć w trzech zdaniach. Albo się guzdrze, kiedy ja chcę/muszę pogonić za uciekającym tramwajem.
    Pozdrawiam.

    • Maciej Prósiński pisze:

      Ppp Czy chciałbyś zobaczyć u nas więcej filmów o różnicach osobowości? 🙂

      • Ppp pisze:

        Bardzo chętnie.

  10. Ewa pisze:

    Bardzo fajna prezentacja, przyjemny głos, miło się słucha. Przydałoby się szersze zgłębienie tematu i metody wychodzenia z konfliktów. 🙂
    Pozdrawiam

  11. Rafał pisze:

    Super, mi się bardzo podoba sposób w jaki prezentujesz i chętnie posłucham kolejnych twoich prezentacji! Tematyka też bardzo mi bliska, chętnie potestuję.
    Polecam też bardzo metodę „The work” autorstwa Byron Katie do pracy z emocjami – jak dla mnie to jest absolutne mistrzostwo i zazwyczaj ją właśnie wykorzystuję gdy mnie ktoś wkurza. Też na początku trzeba na to poświęcić trochę czasu i robić to po czasie, ale z czasem wchodzi w krew i pomaga 'na żywca’.
    Twoje wskazówki też muszę kiedyś przetestować, dzięki za podzielenie się! 🙂

  12. Adam pisze:

    Jak uważasz 😉

  13. marek pisze:

    Wbrew pozorom ta metoda sprawdza się w zdecydowanej większości sytuacji życiowych. Jednak wymaga dużo więcej wprawy, niż kilka minut. Propagowana była przez pewien kościół w USA w czasach Wielkiego Kryzysu lat 20-stych XX w. „Przejdź milę w czyichś butach”. Ważne, żeby zadać sobie pytanie, czy moja racja jest ważniejsza od mojego pogodnego nastroju?
    Poza tym przyjemnie mi się oglądało Twoją prezentację. Tworzycie (rozwojowiec) świetny zespół. Życzę dalszej pracy i dzielcie się jej owocami.
    Pozdrawiam.

    • Adam pisze:

      Oj tak, trzeba w tym dużej wprawy. Dalej mam wrażenie, że ta technika mi nie daje tyle, ile mogłaby – zwłaszcza, że nie zawsze jestem w stanie nawet w przybliżeniu wczuć się w czyjeś położenie. Wtedy trudno jest mi przełknąć moją „najmojszą rację” 😉
      Ale rezultaty są tego mimo wszystko warte tego wysiłku.

  14. ja pisze:

    Podobało mi się. Masz ładny, lekko hipnotyczny głos mistrza zen 🙂 Temat ciekawy, najlepszy z ostatnich prezentacji.
    Jedna uwaga ode mnie – mam wątpliwości co do metody z prezentacji. Oczywiście – to wszystko zadziała, ale to trochę takie „olewanie” problemu. Czasami nie wolno olewać, czasem trzeba walczyć, nawet gdy sprawa jest przegrana.
    Dla przykładu – Wyobraź sobie, że twój sąsiad katuje własne dziecko. Jeśli wczujesz się w niego, być może znajdziesz powód, dla którego to robi, usprawiedliwisz go jakoś i sprawę „olejesz”. A tu trzeba działać… Czasami trzeba poświęcić własny komfort i spokój i po prostu wykrzyczeć komuś prosto w twarz, że się myli, że to on jest tym złym, że kogoś krzywdzi. Nie wolno mu przytakiwać, bo rozbestwi się jeszcze bardziej.

    • Adam pisze:

      Oczywiście, że tak. Jednak to są ekstrema, które każdy wyczuje, jeśli będzie mieć z nimi do czynienia (przynajmniej tak mi się wydaje). Niemniej – słuszna uwaga. Pozdrawiam 🙂 I dziękuję za miłe słowa.

  15. Małgorzata pisze:

    To jest raczej rada dla tych, którzy atakują, żeby przestali, a pewnie i tak nie zechcą. Jeśli ja od początku jestem tolerancyjna, a ktoś inny się mnie czepia, to co za różnica, czy ja sobie to wszystko wyobrażę. I co, mam mu współczuć i przeprosić, mimo że to on mnie atakuje? Mało przydatne…

    • Adam pisze:

      Nie, niezupełnie. To jest raczej sposób na to, jak osiągnąć spokój. Nawet jeśli jesteś stroną atakowaną – jeśli zrozumiesz atakującego, może to osłabić negatywne emocje.
      Niestety też nasz brak zrozumienia nieraz podsyca konflikty, nawet jeśli mamy najlepsze intencje i na pierwszy rzut oka to wydaje się bez sensu. Dlatego to jest takie pomocne.
      BTW nie wspomniałem nawet o przepraszaniu 😉 jeśli nie masz za co, to dlaczego miałabyś to robić?

  16. Agnieszka pisze:

    Temat mnie zaciekawił, ale prezentacja po obejrzeniu trochę rozczarowała. To prawda, że nasze poglądy to w ogromnej mierze wypadkowa naszych doświadczeń i przeszłości, ale to nie oznacza, że nie ma prawd absolutnych. Chociażby w kwestii tego, co jest po śmierci. Albo jest jakieś życie albo go nie ma. Jeśli ja uważam tak a Ty inaczej, to jedno z nas się myli, innej opcji nie ma. A jeśli wiem, że się mylisz, to życząc Ci jak najlepiej powinnam co zrobić? Zrozumieć dlaczego myślisz inaczej i odpuścić? Czy raczej dążyć do znalezienia metody przekonania Cię, nim będzie za późno?
    Dla mnie metodą nie jest przydatna. Zgodnie z własną oceną mogę powiedzieć, że rozumiem ludzi o innych poglądach, rozumiem, że trudności czy inne zdarzenia doprowadziły ich do tego, gdzie są. Ale to automatycznie nie oznacza uznania, że są w dobrym miejscu. Zresztą dla wszystkich osób wierzących chyba ta metoda nie bedzie przydatna, bo nasza wiara to nie nasze poglądy tylko coś z poza nas, coś większego a jednocześnie najlepszego w życiu, co mogło nas spotkać. I tym powinniśmy chcieć się dzielić, nie na zasadzie przymuszania ale na zasadzie zachecania do dobrego i ratowania przed złem. I raczej trzeba szukać sposobu, jak danej osobie wiarę sprezentowac niż jak odpuścić i pozwolić jej nie wierzyć, tak w największym uogolnieniu i skrócie.

  17. Monika pisze:

    Hej ja to nazywam „wejsc w cudze buty”.. cale zycie tak robie i jestem a przynajmniej staram sie byc otwarta na innych czy ich poglady.. czasami to jednak zbyt malo.. ale wlasnie dlatego kazdy przychodzi do mnie ze znajomych, zwierza sie, ufa.. Mowia ze jestem bardzo tolerancyjna. A ja poprostu umiem wczuc sie w ich sytuacje czy punkt widzenia.. mam tak od.. kurcze od dziecka, od kiedy pamietam.. czesto pomaga, jednak sa sytuacje gdy choc my sie staramy, nasi oponeci wcale nie cha nas przekonywac do czegos ale wrecz zmusic do klotni.. sama tak mialam kilkakrotnie i nawet ta metoda wtedy zawiodla.. a ja bylam „wkopywana w ziemie” i niszczone bylo moje poczucie wartosci.. na szczescie nawet z tym poradzilam sobie. Pozdrawiam. Dobra robota..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *