Nawyk samodyscypliny – cz II

Mam dla Ciebie drugą część prezentacji streszczającej książkę „Nawyk samodyscypliny” (tutaj jest pierwsza część gdybyś jeszcze nie widział).

Poznasz w niej kilka dodatkowych koncepcji, dzięki którym będzie Ci dużo łatwiej przestać odkładać rzeczy na później i z większą chęcią zabierać się do pracy czy nauki.

Powtórzę się, ale treści z tej książki zrobiły na mnie duże wrażenie i mam nadzieję, że Tobie również się spodobają.

Zapraszam.

Znalazłeś w tym wartość?

Podziel się i pomóż innym także znaleźć ten materiał:

Zobacz również:
Komentarze (71):
  1. Z tą opcją przygotowania się na możliwość porażki (chwilowej porażki)to ciężka sprawa dlatego, że większość trenerów motywacji mówi, żeby nie myśleć o złych rzeczach, bo wtedy je do siebie przyciągamy. Czyli jak mamy w głowie informacje pod tytułem „może się nie udać” to skazujemy się na porażkę, bo przyciągamy do siebie porażke.
    Tak samo kłóci się to z drugą głoszoną tezą. Mianowicie… żeby osiągnąć sukces musisz być w 100 % pewny tego, że go osiągniesz. I ludzie zaczynają źle to rozumieć.
    Przygotowanie się na chwilowe porażki, to coś naturalnego, bo nie ustrzeżemy się porażek, nie ma takiej opcji. Natomiast w długim terminie wiemy, że finalnie się uda (chociaż też niczego nie jestem nigdy w 100 % pewny, tu się u mnie zmieniło kiedy zrozumiałem, że radość przynosi droga a nie sam cel). To dwa różne podejścia. Niestety rzadko się o tym wspomina.
    Ostatnio w mojej rodzinie mam dużo przypadków osób z ciężkimi chorobami. Ja zdaje sobie sprawę z tego, że to dla wielu osób nie jest łatwe, pogodzić się z tym, że ktoś ma np raka.
    Ale jak zmieniłoby się podejście gdybyśmy się przygotowali na to że:
    1. Wszyscy umieramy, jest to nieodłączny element życia i z chwilą narodzin ostatecznie dążmy do tego aby umrzeć. Czeka to każdego.
    2. Choroby się zdarzają, szczególnie przy niezdrowym trybie życia lub gdy jesteśmy już w jakiś zaawansowanym wieku.
    Ludzie cierpią bardziej bo nie akceptują tego, wyrzucają z głowy informacje „nie będziemy się na tym świecie widzieć wiecznie”, i uważają że choroba tak, ale nie nam, ani nie w naszej rodzinie, wtedy pojawia się zaskoczenie, bo przecież miało być tak pięknie.
    Bardziej ekstremalny przykład ale pokazuje o co chodzi.
    Nie chce też zostać źle zrozumiany, nie uważam że to załatwia wszystko, ale pozwala popatrzeć na takie sprawy z innej perspektywy i w gorszych chwilach pomaga.

    • Piotr pisze:

      Mikołaj. Myślę, że problem z drugiej części Twojej wypowiedzi jest trudniejszy bardziej psychologiczny niż prezentacja Damiana i mam wątpliwości czy te tematy powinno się ze sobą wiązać. Tak czy inaczej dużo siły i nadziei wszystkim z Twojej strony życzę.
      Co do Twojego pierwszego zastrzeżenia, to wydaje mi się, że trzeba rozróżnić nasze marzenie i cel do którego dążymy, od ważnego zadania, które jest swego rodzaju kamieniem milowym do osiągnięcia marzenia. Zdolność odkładania zmniejsza się jeśli zdystansujemy się do konsekwencji wykonania pojedyńczego, jednak niekoniecznie małego zadania, zgodnie z zakładanym scenariuszem. Nie stoi to w sprzeczności w utrzymaniu wiary w realizację naszego głównego marzenia, bo wierzymy, że zadanie i tak wykonamy tylko np. w innym terminie zgodnie z innym scenariuszem lub w ogóle okaże się, że niekoniecznie jest to takie ważne.

      • Czy problem jest trudniejszy to już kwestia interpretacji i subiektywnej oceny. Moim zdaniem nie jest trudniejszy jest po prostu… inny.
        Pisząc to wziąłem pod uwagę, że mogę wywołać kontrowersje. Ale mechanizm jest taki sam, nie przygotowywanie się na chwilę które będą trudniejsze, a niewątpliwie takie chwile będą nas spotykać. Teraz pytanie, czy lepiej zareagujemy na nie gdy będziemy na nie przygotowani, czy gdy będziemy nieświadomi, lub będziemy na siłę udawać, że one się nie wydarzą.
        A co do drugiej części.
        Małe zadania również mogą czekać problemy, przeszkody, lub porażki.
        To o czym piszesz to nie koncentrowanie się na celu głównym ale rozłożenie go na mniejsze czynniki, bo te już tak nie przerażają. Oczywiście się z tym zgadzam. 🙂
        Są też marzenia i cele, których nie uda nam się zrealizować ale i tak warto je mieć. 🙂

    • Olka pisze:

      Mikolaj, wg mnie swiadomosc porazki moze byc zdrowa, bo w glowie przerobisz kilka scenariuszy jak ja uniknac, co zrobic, jak to rozwiazac. Nie chodzi oto, ze czlowiek powie sobie 'nie uda sie’ a raczej 'tak, to moze nie wyjsc tak jak bym chciala, ALE pomyslmy jak to moge rozwiazac albo jak to naprawic, czy co dodatkowego zrobic, jak nie wyjdzie z godnie z planem’.
      To raczej realizm z nutka optymizmu. Damian mial juz prezentacje na temat wizualizacji i tego, ze zle uzyta szkodzi, dlatego ze czlowiek zaklada idealny plan, nie przyjmuje do siebie tego, ze cos moze nie wyjsc… Ludzie chca, zeby wychodzilo im tak jak zaplanowali. A czasem wyjdzie tylko… inaczej 🙂
      Dobra, ide ogladac prezentacje 😉

    • Wanda pisze:

      To zasada Transserfingu Vadima Zelanda „na początku pogódź się z porażką”, której celem jest „zdjęcie, obniżenie ważności”, ponieważ nadmierne napięcie i pragnienie osiągnięcia celu powoduje, że powstaje napięcie, które generuje porażkę.

      • Olka pisze:

        Podoba mi sie. Dzieki.

    • Paweł pisze:

      Świetna wiedza.Najbardziej podobało mi się wybieram.

  2. O kurcze, nawet nie wiedziałem, że się tak rozpisałem. 🙂

    • Damian Redmer pisze:

      Nie szkodzi. Fajny komentarz. Dzięki za niego 🙂

      • Damian, nawet mi nie przyszło do głowy że to mogłoby coś szkodzić. 😉
        Dzięki za powtórkę z materiału. 🙂

      • Damian Redmer pisze:

        😉

      • Filip pisze:

        Hahahahahahhhhaaa!!!!!! Rozwaliła mnie ta uśmiechnięta niebiska buźka na końcu tego filmu xD

    • Dokładnie to miałem na myśli Olka. Świadomość tego, że może nie wyjść. 🙂 Bycie przygotowanym na nieoczekiwane.
      „A czasem wychodzi tylko… inaczej.”
      Tutaj zacytuje wielkiego Lidera, nieśmiertelnego Kubusia Puchatka. 🙂
      ” Wyszło to trochę inaczej, niż myślałem, ale zawsze wyszło.”

      • Olka pisze:

        Wsponiales jednak, ze wielu trenerow jest przeciwnych takiemu mysleniu, bo bedziemy przyciagac zle wydarzenia i zla energie.
        Cytat trafny, chociaz Kubusia Puchatka nie daze sympatia. Zawsze uwazalam, ze jest glupi i bezmyslni.

      • Tak ponieważ to jest fakt. Jednak ja się nie zgadzam z naukami tych trenerów, których to imion oczywiście nie podam. 🙂
        Podałem przykład innych trenerów jako, błędne podejście do tematu.
        A wracając do Puchatka.
        Moim zdaniem, jednym z głównych problemów ludzkości jest ciągłe nieustanne myślenie. 🙂

      • Olka pisze:

        Prawda, ja za duzo mysle.

      • Piotr pisze:

        Mnie właśnie też zmyliło powołanie się na tych trenerów. A tak z innej beczki: Czy u Was też jest taki mròz? U mnie widzę ze oknem -27 (Sosnowiec).

      • Damian Redmer pisze:

        U mnie +19 (sypialnia) 😉
        A za oknem nie widzę, bo mnie przykryło kompletnie śniegiem (Szczecin-Bezrzecze)

      • W takim razie przepraszam, być może źle się wyraziłem. 🙂
        Ważne, że doszliśmy do odpowiednich wniosków a Damian poniżej jeszcze je uściślił. 🙂

      • Olka pisze:

        Snieg i temp 1-3 stopnie na plusie.
        Anglia hahaha 😀
        Nie zazdroszcze Wam mrozu.

      • Damian Redmer pisze:

        Proszę nic nie mów… dzisiaj -23. Woda mi zamarzła w rurach.

      • Damian Redmer pisze:

        Na razie tylko się grzecznie przyglądałem waszej dyskusji, ale pozwólcie, że dorzucę swoje 3 grosze 😉
        Faktycznie spora liczba trenerów zaleca unikanie myśli o porażce za wszelką cenę i przybranie postawy „Na pewno się uda”. Moim zdaniem taka postawa jest bardzo cenna i potrafi przynieść mnóstwo dobrego, ale… dopiero gdy przyjmiemy ją po roztoczeniu siatki bezpieczeństwa (uświadomieniu sobie najczarniejszego scenariusza). Gdy już wiemy jakie są konsekwencje porażki i jesteśmy w stanie je zaakceptować i poradzić sobie z nimi, to dopiero możemy budować pewność siebie i optymizm.
        Zrobienie tego wcześniej jest po prostu ryzykowne, bo wchodzimy w działanie ze zbyt dużą wiarą w sukces nie będąc świadomi konsekwencji porażki.
        Więc moim zdaniem powinniśmy zaczynać od przygotowania się na najgorsze, a potem gdy mamy już „plan awaryjny” możemy spokojnie tryskać optymizmem i starać się o najlepsze. Oczywiście do tego „tryskać optymizmem” można dodać wiele „ale”, jednak tak to w skrócie wygląda z mojej perspektywy.
        Mikołaj znajdujesz fajnych liderów: mistrz Yoda, teraz Kubuś Puchatek 😉 Fajnie dla odmiany usłyszeć od nich cytaty 🙂

      • Olka pisze:

        Damian, ja wlasnie tak zrobilam na studiach- tak sie nakrecilam, ze bedzie pozytywnie, ze rzadnej siatki bezpieczenstwa nie roztoczylam i teraz widze, ze upadek bedzie blisko i bedzie cholernie bolalo. Nie przewidzialam, ze moze mi sie nie uda. I to jest jak z wizualizacja i jedna z prezentacji, ktora miales- tak wizualizowalam, ze przestalam cokolwiek robic.
        Sprobuje przekazac te wiedze siostrze, zeby te siatke rozlozyla za wczasu i wiedziala, ze porazka moze sie zdarzyc, ale da sie tego uniknac. To taki plan awaryjny czy tam plan B… ktorego nie zrobi ktos, kto jest tylko nastawiony na pozytywny outcome.
        Dzieki Damian 🙂

      • Olka pisze:

        U moich rodzicow tez zamarzla woda ;D

      • Damian Redmer pisze:

        Więc nie jestem sam 😉

  3. Wojciech pisze:

    Świetna mowa Mikołaj:) Niby każdy wie, że umrze, ale gdy nadchodzi ten czas to są zaskoczeni:P Chorują i obwiniają Boga z cierpienie a sami niszczą swój organizm źle się odżywiając, paląc, pijąc itd. Ostatnio żalił mi się kolega, że jego ojciec ma raka i bardzo płakał a wcześniej przychodził mi się skarżyć jakiego to ma złego ojca. Doceniamy ludzi dopiero, gdy odchodzą hehe. Mój Tata z kolei mawia, abym pamiętał, że umrę, ale nie chcę o tym pamiętać… Wiem to i akceptuje przez co potrafię się cieszyć tym co mam czyli zdrowiem i czasem

  4. Tomek pisze:

    O ile pierwsza prezentacja jak dla mnie po prostu była jedną z wielu i jakoś nie zrobiła na mnie specjalnego wrażenia, o tyle ta jest GE-NIAL-NA! 🙂 Nie mogę się doczekać wprowadzenia jej w życie! Pomimo kilku tysięcy godzin spędzonych na pogłębianiu rozwoju osobistego, nie spotkałem się wcześniej z koncepcjami, które omawiasz. Naprawdę niewielu jest graczy na polskim rynku, którzy zmienią w tym roku charakter polskiej sceny rozwojowej i Ty z pewnością się do nich zaliczasz 🙂
    Dzięki Damian za niezmiennie wysoki poziom, który reprezentujesz i mam nadzieję, że będziesz cały czas trzymać formę 😉

    • Damian Redmer pisze:

      O jaaa… nie wiem co odpisać. Dzięki 🙂
      Ogromnie się cieszę, że te koncepcje tak Ci się spodobały. Na mnie też zrobiły duże wrażenie, gdy o nich pierwszy raz usłyszałem 🙂

  5. Piotr pisze:

    Fajna praca plus sympatyczne poczucie humoru autora. Niewątpliwie należą się wyrazy podziękowania. I pozwolę sobie zacytować: „za takie wrażenia normalnie się płaci”. ..a my teraz nie musimy, ..ale obserwujemy jak buduje się wiarygodność 😉

  6. Marek pisze:

    Zgadzam się z poprzednikami, Damian robi świetną robotę, dzięki za to i zgodnie z zasadą wzajemności będę kupował Twoje kursy 🙂

    • Damian Redmer pisze:

      Haha… dziękuję 🙂
      Z drugiej strony proszę nie kupuj ode mnie niczego jeśli nie uznasz, że Ci się to naprawdę przyda. Robię te prezentacje by po prostu pomagać, niekoniecznie po to by budować dług wdzięczności 😉

  7. G.W. pisze:

    Dzięki wielkie za link do Systemu C.I.D. Jest to coś zdecydowanie dla mnie. Sprawiłeś mi tym ogromną radość. W drugiej część Twojej prezentacji pokazałeś wiele ciekawych metod jak np: myślenie w 3 wymiarach, koncentracja na rozpoczęciu, przykład z maratończykiem, praca w blokach, dzielnie na mniejsze kroki,drobne nagrody itd. Do mnie to przemawia. Dobre są te cytaty. Przerobie tę prezentacje jeszcze wiele razy i będę praktykował. Podoba mi się styl Twoich prezentacji są jasne, zrozumiałe i robione na luzie.To co tu przedstawiłeś na pewno mi pomoże w życiu. Ciesze się że mogę na Twojej stronie znaleźć tyle pożytecznych informacji. Tak trzymać. Dzięki 🙂

    • Damian Redmer pisze:

      Bardzo się cieszę, że System C.I.D Ci się przydał, bo on zdecydowanie nie był dla każdego. No i mi również jest miło, że tyle informacji na tej stronie uznajesz za pożyteczne 🙂
      Mam nadzieję, że będą Ci służyć.
      Pozdrawiam!

  8. Olka pisze:

    Czesc Damian!
    Bardzo sie ciesze, ze wrociles. Brakowalo mi maili i prezentacji.
    Zanim obejrze czesc druga, to spytam: czy warto kupic ksiazke? Nie mam w zwyczaju oszczedzania na fajnych i pomocnych pozycjach, wiec zastanawiam sie czy kupic, czy streszczasz te najlepsze rzeczy i kupienie ksiazki minie sie z celem?
    Pozdrawiam 🙂

    • Piotr pisze:

      Damian myśli co tu odpisać bo książka super i prezentacja super 🙂
      Olka. Warto. Na prezent 😉

      • Olka pisze:

        Wlasnie zastanawialam sie czemu mi nie odpisuje, bo to nie w stylu Damiana ignorowac posty, szczegolnie z bezposrednim pytaniem (swoja droga, bardzo to sobie cenie, bo nie wszyscy blogerzy itp. odpisuja na pytania…).

      • Damian Redmer pisze:

        Nie siedzę cały czas na blogu ;). Komentarze przeglądam najczęściej raz dziennie i wtedy od razu odpowiadam. Gdy jakieś nadejdą później, to odpowiadam następnego dnia.

    • Damian Redmer pisze:

      Wydaje mi się, że streszczam te najlepsze rzeczy, ale pamiętaj, że jestem tutaj całkowicie subiektywny. W książce był np. cały dział o tym jak motywować pracownika, który tutaj pominąłem, bo nie każdy jest przełożonym. Generalnie: polecam kupić książkę, ale jest mały haczyk: nawet gdybyś już się przymierzała do zakupu, to to nie będzie takie proste 😉
      Nie wiem czy można ją dostać w jakiejś księgarni. Swoją zamówiłem z Allegro, bo właśnie nigdzie indziej nie mogłem jej znaleźć.
      Pozdrawiam 🙂

      • Olka pisze:

        Damian, o moje mozliwosci zakupu ksiazki sie nie martw 😛 Od 3 lat mieszkam za granica, wiec anglojezycznie ksiazki moge dostac bez problemu. Gorzej gdybys polecal polski tytul 🙂
        Dobra, jak skoncze czytac How to win friends and influence people (Dale Carnegie) to moze zafunduje sobie te ksiazke, o ktorej mowisz 🙂
        Cos jeszcze ciekawego tam jest? Myslisz, ze ten dzial o motywowaniu pracownika mozna wykorzystac dla samej siebie? Ostatnio obnizyl mi sie poziom checi w (dorywczej) pracy i nie bardzo wiem jak sie zmotywowac i nawiazac kontakt z klientami.

      • Damian Redmer pisze:

        Pozycja Carnegie jest super! Polecam. Czy w „Nawyku samodyscypliny” jest coś jeszcze? Pewnie byś znalazła, ale wydaje mi się, że te najlepsze i najważniejsze koncepcje są w prezentacjach i na mapie myśli. Polecam kupić książkę, jeśli chcesz ją po prostu przeczytać i poznać więcej przykładów zastosowania tych metod – autor tam fajnie pokazuje właśnie różne case study. Ten dział o motywowaniu pracownika raczej średnio nadaje się, żeby go przełożyć na motywowanie siebie. To raczej takie przełożenie tych metod, o których mówią prezentacje na rozmowę z pracownikami.

  9. Agnieszka pisze:

    Bardzo świetna prezentacja 🙂 Teraz pozostaje to wszystko wdrożyć i wykorzystać w praktyce.
    pozdrawiam!

  10. Piotr pisze:

    Teraz mi się troszkę poplątało po tej prezentacji. Czy stosować bloki czasu, czy wykonywać konkretne zadania. Już sam nie wiem.
    Pozdrawiam Piotr

    • Damian Redmer pisze:

      Odpowiedź pewnie Ci się nie spodoba, ale niestety lepszą na ten moment nie dysponuję: popracuj przez tydzień stosując bloki czasu i popracuj następny tydzień wyznaczając sobie czasowe cele dla konkretnych zadań. Gdy ja eksperymentowałem w ten sposób, to wyszło mi, że dużo lepiej mi się pracuje dzieląc pracę na bloki czasu i mogę dać wiele korzyści takiego rozwiązania.
      Jednak pewnie dla niektórych osób, to ten drugi sposób jest bardziej wydajny i dla nich to on daje lepsze rezultaty. To już musisz sprawdzić sam. Osobiście jestem za blokami czasu, bo to je stosuję 🙂

  11. Moni pisze:

    Damian, 'najgorsze zadanie odkładaj na później” ?! Ale przecież zyjemy świadomie 🙂 To my sami kreujemy swoje zycie. Może być ono wspaniałą przygodą, albo pułapką pełną 'najgorszych’. Ty o tym wiesz, ale chciałam poruszyć ten motyw, że trzeba żyć utwartym umysłem, utrzymywać w sobie wibracje, odczucia doborbytu (wiem wiem, prawo przyciagania sie kłamia 😉 ale kurcze-to działa !) Wtedy odrazu proces odkładania na później się zniweluje. Taka mała moja refleksja ;d Pozdrawiam 🙂

    • Damian Redmer pisze:

      Dziękuję za Twoją refleksję 🙂
      Tak, zgodnie z teorią i w idealnym świecie, nie ma ani najgorszych, ani najtrudniejszych zadań – są tylko większe i mniejsze wyzwania ;). Jednak w rzeczywistości pewnie każdy z nas jest w stanie bez problemu wskazać czynności i zadania, których nie chce mu się wykonać bardziej niż innych 😉
      Pozdrawiam również!

  12. pioter pisze:

    damian: aniol nie czlowiek:)
    naprawde b dobra prezentacja!!

  13. Elenka pisze:

    Dziekuje za ta prezentacje, pomoze mi zebrac sie i dzialac skutecznie.
    Pozdrawiam i zycze sukcesow..

  14. Irena pisze:

    Damianie jesteś świetnym mówcą ! Fantastycznie przedstawiłeś jak się motywować do pracy, a ja uważam, że motywację musimy mieć wewnętrzną do tego żeby zarabiać, żeby coś osiągnąć. Myślę, że bardziej tu jest wszystkim potrzebna mobilizacja jeśli mają motywację. Moją mobilizacją są wnuki – dlaczego ? Ponieważ mam plan pracy tak ustawiony, że pomiędzy odprowadzeniem do przedszkola, a odbiorem z przedszkola mam do wykonania odpowiednią pracę w domu i w biznesie, a potem znów mam dokładnie wyznaczony czas na rozmowy z klientami i również wyznaczony od do i praktycznie odbywa się wszystko bez poślizgów. Jest dobry plan pracy, motywacja moja i do tego mobilizacja. Mam czas również dla siebie, a jak trzeba i tak ustawię to i czas dla przyjaciół oraz rozrywkę. Jak napewno wiesz i jestem przekonana, że tak robisz wszystko zależy tylko i wyłącznie od nas samych. Ustwiłam sobie ile chcę zarobić tygodniowo, co muszę zrobić aby to zarobić, trzymam się planu i działam. Jak potrzebuję zarobić więcej wiem co mam zrobić, ile czasu poświęcić na to ustawiam nowy plan i działam. Jak uruchamia się biznes własny to trzeba mieć motywację jeśli jej nie ma to po co uruchamiać działalność to lepiej iść na etat. Masz firmę to mobilizuj się, bądz konsekwentny i cierpliwy w działaniu, a reszta przyjdzie bez wątpienia. Wiem , ze zdecydowana wiekszość potrzebuje motywacji do działania, a potrzebują jej również Ci, którym się nie wiedzie, którzy mają zawirowania w biznesie i trzeba im pomóc i robisz to Damianie świetnie na luzie, prosto myślę, że wielu ludziom pomożesz i poczujesz ich wdzięczność za tak wspaniałe wykłady. Gratuluję.
    Czyń to nadal gdyż bardzo dużo ludzi Cię potrzebuje. Życzę dalszych sukcesów.

    • Damian Redmer pisze:

      Dziękuję Ci za Twoje słowa 🙂

  15. Shogun pisze:

    znów klawe rady…
    mi szczególnie spodobał się nacisk na zaczynanie i trwanie, bez skupianiu się na „mecie”. Coż w tym jest:)

    • Olka pisze:

      Wiesz, to prawda. Mysle o tym odkad Damian wspomnial o zaczynaniu… I tak oto wrocilam do ksiazki, ktora zaczelam jakis czas temu, bo poczulam wewnetrzna potrzebe skonczenia.. skoro juz zaczelam 🙂 a wiekszosc ludzi ma tak ,ze jak zacznie to lubi skonczyc! 🙂

  16. mario pisze:

    Bardzo przyjemny głos…
    Mam prośbę, czy mógłbyś streścić książkę : „Kod talentu” Coyle’a? Byłabym wdzięczna

    • Damian Redmer pisze:

      Dopisałem do listy książek przeznaczonych do streszczenia 😉

  17. Adam pisze:

    Co do tych bloków 30 minutowych to się całkowicie zgadzam. Gdy się uczę to często mieszam przedmiot humanistyczny, słówka z jakiegoś języka, i przedmiot ścisły. Nie obciążam nadto umysłu jedną dziedziną i tym samym zawsze mam siłę do dalszej pracy. Wypróbowałem i całkowicie się sprawdza ta metoda małych kroczków: ” jeszcze trochę” :). Dziękuje Damianie ta prezentacja bardzo mi pomogła.

    • Damian Redmer pisze:

      Bardzo się cieszę, że ta prezentacja Ci pomogła 😀
      Też stosuję tę metodę przeplatania czynności obciążających różne części naszego ciała. Działa super! Tutaj nawet nagrałem prezentację na jej temat: https://rozwojowiec.pl/213/wiecej-czasu/

  18. Oo proszę =) Nie żebym się chwalił, ale już wcześniej wykorzystywałem technikę pt. „jeszcze jeden krok”. Rzeczywiście świetna sprawa. Zawsze ją stosowałem wjeżdżając rowerem pod górkę… Tylko metr, jeszcze pół… Powtarzałem to jak refren i kończyłem na szczycie =)
    Bardzo dobra prezentacja. Tak trzymaj =)
    Pozdrawiam serdecznie

  19. Petrus pisze:

    Też przetestowałem sobie technikę skupienia się na kolejnym kroku podczas robienia pompek. Po pierwsze to działa i dużo przyjemniej się ćwiczy niż gdy myśli się o ostatniej pompce. Po drugie łapie się fajny rytm i przez cały czas jestem skoncentrowany na tym co robię. Dzięki temu lepiej wykonuję część środkową ćwiczenia. Prosta rzecz, a jakże ważna.
    Pozdrawiam

  20. Paweł pisze:

    Twój blog jest MEGA treść w nim zawarta wybiega nad poziom innych blogów w tej dziedzinie ;D
    A co do prezentacji uważam że powinienem sam kupić tą książkę, ponieważ tak mnie zachwyciła jej zawartość, że nie doczekam się pewnie trzeciej prezentacji ;]. Aż mam ochotę wziąć się od razu do pracy ;]
    Damian, liczę na więcej takich streszczeń. ;D

    • Damian Redmer pisze:

      Ogromnie się cieszę, że blog tak Ci się podoba 😀

  21. Damian pisze:

    To jest zajebiste 😀
    na pewno to wypróbuję, a zwłaszcza tą ostatnią metodę z ograniczaniem sobie czasu do pracy 🙂
    Pozdrawiam,
    Damian

  22. Klaudia pisze:

    Musze powiedziec ze ta prezentacja jest bardzo interesująca. Na pewno wyprobuje te metody a zwlaszcza tą ostatnią z „ograniczeniem czasu”
    Jestes super:)

  23. Naucz się zaczynać, reszta przyjdzie sama 🙂 moje ulubione zdanie z Twojej prezentacji. Jak myślę o obrobieniu technicznym 170 plików to zaczynam ….jeść 🙂
    To teraz zacznę obrabiać je, plik po pliku:) Dzięki:)

  24. Izabela pisze:

    Damian
    Śledzę od jakiegoś czasu ” Rozojowca” i wiesz, co ci powiem? BOMBA!
    Druga prezentacja super, zwłaszcza odwrotna psychologia! Zastosuję ją zaraz i nie pozwolę sobie palić papierosów, zamiast mówić że muszę rzucić. (Notabene rzucam już 5 lat) W ogóle robisz świetną robotę i mam nadzieję, że nie zabraknie ci pomysłów, i będziesz nadal ” uraczał” nas prezentacjami, na co liczę!
    Gratuluję i chylę czoło…

    • Damian Redmer pisze:

      😀
      Bardzo mi miło, że prezentacje tak Ci się podobają 🙂

  25. Izabela pisze:

    BŁĄD!!!
    Z wrażenia strzeliłam gafę…
    Zaraz POZWOLĘ sobie palić, nawet więcej niż normalnie…

  26. Edyta pisze:

    witam,
    dla ciekawych tematu:
    podobne zagadnienia i podejście opisane są również w 'Pstryk” Chip’a Heath i Dan’a Heath.
    polecam

  27. Ania pisze:

    Już oczy mi się kleją po całym dniu 🙂 ale JESZCZE jedną prezentację muszę zobaczyć..

  28. Hononey pisze:

    Nie chcę być nieuprzejma, ale czasami za dużo się rozgadujesz. Taka jest moja opinia i każdy do niej ma prawo 😉

  29. Agata pisze:

    Jakiś czas temu wpadłam na tego bloga przez zupełny przypadek. Oglądam wszystkie filmy po kolei od najstarszego i muszę szczerze napisać, że Rozwojowiec jest GENIALNY! Dobrze, że nie musiałam czekać na III. część, bo bym nie wytrzymała 😉 Nie wiem czy odpiszesz mi pod tym postem, bo jest już trochę starszy, ale do tej pory mój ulubiony, więc chciałam tu napisać Ci coś miłego. Muszę zadać Ci parę pytań odnośnie „Snu starożytnych”: Jak idzie Ci spanie w dwóch blokach czasu? Kontynuowałeś eksperyment 😉 ? Jeśli tak to czy przyzwyczaiłeś się do budzenia w środku nocy? Wielkie dzięki za wszystkie informacje, które tu zamieszczasz. Dla mnie wiedza z każdego postu jest nieoceniona (no może z wyjątkiem tego „oddechu” 😀 ) Jeszcze raz dziękuję i proszę o odpowiedź!

    • Damian Redmer pisze:

      OGROMNIE się cieszę, że tak Ci się tutaj podoba 🙂 To dla mnie wiele znaczy.
      Przerwałem spanie w dwóch blokach – pewnie zrobię o tym dodatkową prezentację. Jednak gdybym miał na szybko napisać Ci wnioski, to wydaje mi się, że po prostu jedne osoby są w stanie robić to praktycznie naturalnie, a inne (w tym prawdopodobnie ja) i prawdopodobnie kolejne pokolenia są bardziej przystosowane do spania w jednym bloku. Tak mi się wydaje.

  30. Bohdan pisze:

    Proste rozwiązania. Odbiera je jak jak przystawienie drabiny. I szczebel po szczeblu..
    Dzięki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *